Cierpliwość popłaca. Przekonuje o tym Reporter 24 z Kcyni (woj. kujawsko-pomorskie), który przysłał nam bajeczne zdjęcia leśnych zwierząt w ich naturalnym środowisku. Wśród fotografii znajdziecie między innymi zdjęcia majestatycznych jeleni, uroczych młodych dzików, węża czy bażanta.
Biały daniel, patrzący prosto w obiektyw młody lis, czy rozpościerający skrzydła bielik - to tylko niektóre ze zwierząt uwiecznione na zdjęciach fotografa z Kcyni. Z zawodu jest nauczycielem.
- Pracuję w Zespole Szkół Specjalnych w Kcyni - tłumaczy Jurek Napierała, autor zapierających dech w piersiach zdjęć zwierząt, które otrzymaliśmy na Kontakt 24. Wolne chwile, jak przyznaje, spędza na łonie natury. - Moja pasja narodziła się wtedy, kiedy kupiłem dom w okolicy lasu. Byłem tam częstym gościem, jeszcze zanim w moje ręce trafił aparat - opisuje Reporter 24.
Początki nie były łatwe. - W miarę nabywania doświadczenia udawało się zrobić coraz więcej zdjęć - przekonuje, i jak dodaje, nie zabrakło przygód w lesie. Jak tłumaczy pan Jurek, aby zrobić dobre zdjęcia, trzeba pojawić się tam kiedy jest jeszcze ciemno i ukryć przed ptakami, które łatwo spłoszyć nawet na kilka dni.
"Taniec śmierci" lisa i bielika
- Razem z kolegą Szymonem, z którym zbudowaliśmy wspólną czatownię fotograficzną, poszliśmy do lasu ostatniego dnia 2015 roku - opisuje pan Jurek. Jak dodaje, pogoda miała sprzyjać. Kiedy dojechali na miejsce, mijała godz. 6.
- Szliśmy obładowani sprzętem do naszej czatowni, towarzyszył nam znajomy lis, który tak się do nas przyzwyczaił, że wcale nas się nie bał. Po rozlokowaniu się w czatowni i wyłożeniu świeżego jedzenia w postaci porcji rosołowych, zaczęło się czekanie na pierwszych modeli - relacjonuje Reporter 24. Jednak przez następnych kilka godzin niewiele się działo.
- Około godz. 9.40 pojawił się znajomy lis, pokręcił chwilę i odszedł. Nieco zrezygnowani postanowiliśmy zacząć powoli pakować się, kiedy nagle pojawiły się dwa bieliki, jeden młodszy, drugi starszy - opowiada autor zdjęć.
"W ogóle się nie ruszaliśmy"
Jak tłumaczy fotograf, musiał trzymać emocje na wodzy. - W ogóle się nie ruszaliśmy, czekając na moment, kiedy ptaki przyzwyczają się do miejsca i poczują się bezpiecznie, niestety, ku naszemu zdziwieniu w ich kierunku zaczął zbliżać się lis - relacjonuje pan Jurek. - To, co działo się później, przeszło nasze najśmielsze marzenia. Lis z bielikiem odgrywały swego rodzaju "taniec śmierci". Rozgrywała się walka o nęcisko między dwoma drapieżnikami. Lis podchodził do bielika i dumnie podnosił swoją rudą kitę, aby wyglądać groźniej i być o wiele większym niż jest w rzeczywistości. Natomiast bielik cały czas śledził lisa wzrokiem - tłumaczy fotograf.
Reporter 24 zauważa, że zwierzęta były tak zajęte sobą, iż nie spłoszył ich nawet dźwięk migawki aparatu. - Przez 15 minut zrobiłem niemal 400 zdjęć. Jak wyjaśnia Reporter 24, pojedynek zwierząt zakończył się bez zwycięzcy, kiedy drapieżniki rozeszły się, ale on wiedział, że udało mu się zdobyć bardzo wiele.
- Mieliśmy bardzo dużo szczęścia być świadkiem takiej sytuacji w przyrodzie i na dodatek udało się nam to zarejestrować. Mimo rożnych sytuacji i spotkań z dziką zwierzyną, ta była chyba najbardziej niesamowita. Nie licząc oczywiście spotkań z wilkami - podsumowuje pan Jurek.
Autor: kab/popi / Źródło: Kontakt 24
Źródło zdjęcia głównego: Kontakt 24 / Jurek Napierała