Najnowszy bilans śmiertelnych ofiar ataku huraganu, a następnie burzy tropikalnej Irma. Według przekazanych w czwartek danych, zginęło 81 osób, w tym ponad połowa na Karaibach.
Spośród 81 zabitych w wyniku ataku Irmy, 38 osób poniosło śmierć w Stanach Zjednoczonych.
Osiem osób zmarło w środę w domu opieki w miejscowości Hollywood. Przyczyną zgonów były problemy z systemem klimatyzacji. Lokalne władze ewakuowały około 100 osób z domu i sąsiedniego szpitala.
Straty wstępnie szacuje się na 25 mld dolarów, z czego 18 mld w USA i 7 mld na Karaibach.
Olbrzymie są straty na należącym do Florydy archipelagu Keys, gdzie 25 procent budynków mieszkalnych legło w gruzach, a 65 procent jest poważnie zniszczonych.
Powodzie w Georgii i Karolinie Południowej
Władze stanu Georgia, gdzie podobnie jak w Karolinie Południowej Irma dała o sobie znać, informują, że największym problemem są obecnie powodzie. Wody Atlantyku zalały między innymi portowe miasto Savannah. Pod wodą znalazło się także wiele miejscowości w Karolinie Południowej, między innymi Charleston.
Floryda bez prądu
Według najnowszych danych, w czwartek po południu polskiego czasu bez prądu było nadal 3,1 mln gospodarstw domowych i firm na Florydzie. Przerwanie dostaw energii elektrycznej obejmuje jedną trzecią powierzchni stanu.
Jak zapowiadają przedstawiciele branży energetycznej, przywrócenie dostaw prądu do stanu sprzed uderzenia huraganu zajmie przynajmniej dziesięć dni.
Na co piątej stacji benzynowej na Florydzie w czwartek brakowało paliwa. W szczytowym okresie utrudnień dotyczyło to 46 procent stacji.
AP zauważa również, że 110 tysięcy osób wciąż przebywa w naprędce przyszykowanych ośrodkach, które miały im zapewnić schronienie i prowizoryczny dach nad głową na czas ewakuacji.
#Irma ~ current flooding situation on #Tybee. #Savannah @WSAV @KyleDennisWx @wsavleeh @WSAVariellas @NWSCharlestonSC pic.twitter.com/I9q83x38Jz
— Kris Allred (@WSAVKrisA) 12 września 2017
Czy Jose będzie groźny?
Gdy Irma atakowała Karaiby i południowo-wschodnie części USA, nad Atlantykiem czaił się huragan Jose, który także przez pewien czas budził obawy jako potencjalne zagrożenie. W czwartek po południu polskiego czasu Jose został "zdegradowany" do miana burzy tropikalnej. Jednak Narodowe Centrum Huraganów (NHC) prognozowało, że w okolicach weekendu może on ponownie przybrać na sile. "Przewiduje się, że pewne wzmocnienie nastąpi w piątek i prawdopodobne jest, że w weekend Jose ponownie stanie się huraganem" - podało NHC.
W czwartek po godzinie 18 polskiego czasu Jose znajdował się około 840 km na południe-południowy zachód od Bermudów, a towarzyszący mu wiatr osiągał 110 km na godzinę. Burza poruszała się na zachód-północny zachód z prędkością 11 km na godzinę.
Autor: ao/map,rzw / Źródło: PAP, NHC, Reuters