- Dookoła było ciemno. Jedyne, czego chciałem, to żeby mnie stąd wyciągnęli - wspomina Mark Mihal. W czasie gry w golfa zapadła się pod nim ziemia i wpadł do głębokiego na 5 metrów leja krasowego.
Do wypadku doszło na polu golfowym w stanie Illinois. Mark Mihal wspomina, że gdzieś w okolicach czternastego dołka zauważył coś niezwykłego. - Na ziemi było mnóstwo nierówności, przyjrzałem się temu obniżeniu terenu i postanowiłem zobaczyć z bliska, co to jest - wyjaśnił Mark, który w piątkowe popołudnie wybrał się z grupą przyjaciół na golfa.
Potem pamięta tylko, że znalazł się w głębokim dole wypełnionym błotem. Mężczyzna wpadł do głębokiego na pięć metrów leja krasowego.
- Dookoła było ciemno. Jedyne, czego chciałem, to żeby mnie stąd wyciągnęli - wspomina.
Nie był sam
Na pomoc Markowi ruszyli koledzy. Wezwali pracowników klubu, którzy przywieźli drabinę i linę. Zdawali sobie sprawę, że w takiej sytuacji liczy się każda sekunda. Jeden z golfistów wskoczył do zapadliska i obwiązał kolegę liną. - Wiedziałem, że stamtąd sam nie wyjdzie. A im dłużej to trwało, tym gorzej się czułe, Ktoś musiał to zrobić - tłumaczył Ed Magaletta.
Cała akcja ratownicza trwała ok. 20 min, a Mark nie odniósł poważniejszych obrażeń.
Mark nie zamierza porzucić swojej pasji - golfa. Zastanawia się jednak, czy nie wybrać innego pola golfowego.
Poprzednio na Florydzie
Autor: pk/rs / Źródło: CNN