10 procent zależy od wirusa, 20 procent od zaleceń, a reszta od każdego z nas - tak Michał Sutkowski, prezes Warszawskich Lekarzy Rodzinnych, komentował w piątek wprowadzone tego dnia kolejne obostrzenia w walce z epidemią COVID-19.
Premier Mateusz Morawiecki przedstawił w piątek najnowsze obostrzenia, które mają zacząć obowiązywać w sobotę 24 października. Ostrzegł, że gdyby nie zadziałały, będzie trzeba dokonywać "głębszego zamknięcia poszczególnych dziedzin życia społecznego, kulturalnego i gospodarczego".
- Nasze działania muszą być bardzo zdecydowane, musimy zahamować przyrosty zakażeń. Liczba zachorowań w Polsce zbliża się do 15 tysięcy dziennie - powiedział.
Decyzje skomentował prezes Warszawskich Lekarzy Rodzinnych dr Michał Sutkowski. - Obostrzenia muszą być silne, żeby mogły być krótkotrwałe - uznał. W jego ocenie powinno się przedstawicielom poszczególnych grup społecznych tłumaczyć, że wysoki poziom odpowiedzialności przez 2 tygodnie pozwoli na szybsze niwelowanie restrykcji.
"Liczby zakażeń rosną, więc trzeba dołożyć dodatkowe warstwy obostrzeń"
Zdaniem Sutkowskiego, na tym etapie rozwoju epidemii nie ma alternatywy.
- Liczby zakażeń rosną, więc trzeba dołożyć dodatkowe warstwy obostrzeń. One - wraz z tymi obostrzeniami, które wprowadzono tydzień i dwa tygodnie temu - powinny dać efekty. Zależy to jednak głównie od naszej odpowiedzialności. 10 procent zależy od wirusa, 20 procent od zaleceń, a reszta od każdego z nas - ocenił szef Warszawskich Lekarzy Rodzinnych.
Przyznał, że trzeba zrozumieć konieczność silnego zadziałania dziś, aby obostrzenia w konkretnych sektorach mogły być krótkotrwałe.
- To nie jest krytyka, ale nieco brakuje mi jasnego komunikatu, że wprowadzamy coś na dwa-trzy tygodnie, oczekując tego i tego. Niestety będzie tak, że część obostrzeń - oczywiście tych lżejszych -zostanie z nami przez wiele miesięcy, a może i lat. By jednak mogły być stosowane lżejsze restrykcje, najpierw trzeba wprowadzić silne, aby zatrzymać rozwój epidemii. Jestem zwolennikiem radykalnego i krótkotrwałego, punktowego działania - podkreślił dr Sutkowski.
By Boże Narodzenie spędzić z bliskimi
W jego ocenie, gdy nie ma takiego sposobu komunikowania, który pokazuje określoną perspektywę obostrzeń, pojawia się bunt i kontrakcja.
- Przedsiębiorcy cierpią dziś z winy tych, którzy mają w nosie dobro swoich rodziców i dziadków. Ci, do których nie docierają żadne apele, powinni być karani z pełną mocą i surowością. Pamiętajmy też, że mamy doświadczenie z wiosny. Wtedy mocne restrykcje zadziałały po kilku tygodniach i przecież już pod koniec maja żyliśmy w zasadzie normalne, a w czerwcu zupełnie normalnie. Musimy dziś zadziałać mocno, żebyśmy mieli Święta Bożego Narodzenia w miarę normalne, bo w epidemii wszystko jest "w miarę normalne" - stwierdził Sutkowski.
Koronawirus w Polsce
Ministerstwo Zdrowia poinformowało w piątek o 13 632 nowych przypadkach zakażenia koronawirusem. To najwyższy bilans od początku epidemii w Polsce. Przekazano także informację o śmierci 153 osób, u których stwierdzono infekcję SARS-CoV-2. Łącznie w Polsce od początku pandemii zakażenie potwierdzono u 228 318 osób, a 4172 z nich zmarły. W ciągu doby wykonano ponad 62,1 tysiąca testów na koronawirusa.
Autor: kw//rzw / Źródło: PAP, TVN24