Północną Kalifornię trawi wielki pożar, który zdążył już pochłonąć kilkadziesiąt budynków mieszkalnych i prawie 10 tys. hektarów ziem. Szalejący od soboty żywioł ma obecnie na celowniku miejscowość położoną na skraju jednego z parków narodowych.
Gubernator amerykańskiej Kalifornii Jerry Brown ogłosił w środę stan wyjątkowy w trzech hrabstwach na północy stanu - Plumas, Shasta i Tehama. To właśnie te miejsca pożar nęka i będzie nękał najmocniej.
Ugaszony w 50 proc.
Ogień wybuchł w sobotę wzniecony przez uderzenie pioruna. Jak wyliczyły lokalne władze, od tego czasu do środy ogień strawił kilkadziesiąt domów i 9,7 tys. hektarów oraz zmusił do ewakuacji ponad trzy tysiące Kalifornijczyków.
W walkę z nim zaangażowanych było kilka tysięcy strażaków, jednak pożar udało się ugasić jedynie w 50 proc. Na jego ścieżce nadal znajduje się około 250 budynków, w tym 200 mieszkalnych.
Zagraża miejscowości
Na celowniku niszczycielskich płomieni jest aktualnie Mineral - maleńka miejscowość w Tehamie położona na skraju Parku Narodowego Lassen Volcanic. 23-metrowe płomienie zbliżają sie do niej w zastraszającym tempie, dlatego też ewakuowano z niej wszystkich mieszkańców. Co ciekawe - żywioł zaczął zagrażać Mineral dlatego, że chcący chronić sąsiednie miejscowości strażacy skierowali pożar w jego stronę.
Autor: map/rs / Źródło: Reuters TV