W europarlamencie debata o korupcji. "Ten skandal dotyka nas wszystkich, bardzo osobiście. Czujemy gniew"

Źródło:
PAP
Parlament Europejski odwołał Evę Kaili ze stanowiska wiceprzewodniczącej. Relacja Macieja Sokołowskiego
Parlament Europejski odwołał Evę Kaili ze stanowiska wiceprzewodniczącej. Relacja Macieja SokołowskiegoTVN24
wideo 2/3
Parlament Europejski odwołał Evę Kaili ze stanowiska wiceprzewodniczącej. Relacja Macieja SokołowskiegoTVN24

W Parlamencie Europejskim w Strasburgu odbyła się debata o skandalu korupcyjnym, którego tłem jest lobbing na rzecz Kataru i Maroka. Ylva Johansson, komisarz do spraw wewnętrznych, podkreśliła, że wszystkim instytucjom unijnym potrzebne są najwyższe standardy. - Potrzebujemy sprawnych, silnych reguł. Komisja Europejska gotowa jest przedstawić propozycje - zapowiedziała. W debacie głos zabrali także między innymi polscy europarlamentarzyści.

Wniosek o debatę złożyło w poniedziałek kilka grup politycznych w Parlamencie Europejskim.

Głos w dyskusji zabrała między innymi komisarz ds. wewnętrznych Ylva Johansson. Jak powiedziała, zaufanie do instytucji unijnych zostało złamane. - Teraz kawałki tego roztrzaskanego zaufania musimy pozbierać i skleić na nowo - powiedziała. Wskazała, że wszystkim instytucjom unijnym potrzebne są najwyższe standardy. - Potrzebujemy sprawnych, silnych reguł. (…) Komisja Europejska gotowa jest przedstawić propozycje. Możemy oprzeć się na porozumieniu interinstytucjonalnym w sprawie rejestru przejrzystości – powiedziała.

Dodała, że trzeba chronić sygnalistów, którzy przekazują informacje o nieprawidłowościach w instytucjach. - Mamy dyrektywę o ochronie sygnalistów. Mamy biuro do spraw walki z korupcji OLAF, które bada przypadki korupcji – powiedziała. Zaznaczyła, że Komisja Europejska wkrótce zaproponuje nowe przepisy dotyczące walki z korupcją, aby w całej Unii Europejskiej była jednolita definicja tego procederu i podobne kary. - Damy policji i sądom narzędzia, jakich potrzebują, by walczyć z korupcją - wskazała.

Duda: przedstawiciele instytucji unijnych powinni przestać wycierać sobie usta frazesami o praworządności

Przekazała, że pojawiają się też niepokojące informacje na temat ingerencji państw trzecich w unijną politykę. - To nie do przyjęcia - powiedziała. Zaznaczyła, że w tej sprawie potrzebne są też wspólne działania. - Ten skandal dotyka nas wszystkich, bardzo osobiście. Czujemy gniew, ale jesteśmy gotowi do działania. (…) Bez wątpienia poradzimy sobie z korupcją i wyplenimy ją tam, gdzie się pojawi - podsumowała.

W dyskusji głos zabrał m.in. przedstawiciel EPL, największej grupy w PE, Vladimir Bilczik. - Naszym obowiązkiem jest się oczyścić. Rozwiać wątpliwości, które się pojawiły. (...) Należy nazwać winnych i konieczna jest prawdziwa odpowiedzialność polityczna. Potrzebujemy pełnej otwartości wobec naszych obywateli. Musimy mówić otwarcie o hipokryzji niektórych naszych kolegów. Tych, którzy najgłośniej krzyczeli w obronie praw człowieka, skwapliwie krytykowali innych, a teraz znaleźli się w środku skandalu korupcyjnego - mówił.

"Nadszedł czas, żeby domagać się przejrzystości"

Wtórował mu Raphael Glucksmann reprezentujący socjaldemokratów (Socjaliści i Demokraci). - Nadszedł czas, żeby domagać się przejrzystości. Należy utworzyć europejski organ do spraw przejrzystości i etyki, żeby każda osoba, która działa w sposób nielegalny była narażona na to, że ktoś to zasygnalizuje. (...) Nie wystarczy tylko stygmatyzować, trzeba atakować korupcję. Zacznijmy od posprzątania u siebie, w naszej własnej stajni, zanim zaczniemy pouczać innych - zaznaczył.

Nathalie Loiseau z liberalnej frakcji Renew Europe przypomniała, że "korupcja dotknęła niektórych członków" Parlamentu Europejskiego, a "obce państwa kupowały sobie demokrację europejską". Zaproponowała, by "zareagować szybko i mocno", również postulując utworzenie "w Unii Europejskiej niezależnego organu czuwającego nad etyką".

Paolo Borchia z prawicowej frakcji Tożsamość i Demokracja (ID) podsumował: - Niektóre osoby okryły nasz parlament wstydem i hańbą. (...) To jest ostatnia okazja dla nas, żeby pokazać naszą wiarygodność.

Kempa: korupcja to bodaj najcięższy rak, który toczy dzisiaj instytucje europejskie

Głos w debacie zabrała też europosłanka Elżbieta Łukacijewska (PO). - Jeśli jesteś politykiem, powinieneś wiedzieć co to etyka, standardy i ich przestrzegać. Jeśli nie wiesz, jak się zachować, zachowaj się przyzwoicie - powiedziała.

Dodała, że smutne jest to, że wszyscy europosłowie w PE podlegają obecnie odpowiedzialności zbiorowej i negatywnej ocenie przez wyborców. - Jeśli ktoś jest łapówkarzem, jeśli uwielbia pieniądze i one są dla niego wyznacznikiem standardów, to jego zachowania nie zmienią żadne przepisy i żadne dyrektywy - powiedziała.

Europosłanka Beata Kempa (PiS) mówiła, że korupcja "to jest niestety bodaj najcięższy rak, który toczy dzisiaj instytucje europejskie". - Tak naprawdę przestępcy w białych kołnierzykach nie mogą być bezkarni. Pani wiceprzewodnicząca, która dzisiaj siedzi w więzieniu z podejrzeniem korupcji, niejednokrotnie atakowała mój kraj - Polskę - powiedziała. - Zastanawiam się dzisiaj, i trzeba się przyjrzeć, komu zależało na tym, żeby krzyczeć tutaj najgłośniej, żeby Polsce zabrać środki, wtedy kiedy ona boryka się z tym, z czym boryka się Ukraina: pomaga przezwyciężyć największego agresora na świecie. Komu na tym zależało? Temu się trzeba dzisiaj przyjrzeć - dodała Kempa.

Europosłanka Anna Zalewska (PiS) pytała europosłów, czy nie zastanawiają ich "płomienne wystąpienia socjalistów". - Tak, jakby chcieli zakrzyczeć rzeczywistość. Mówią o procedurach, o zasadach, a sami we własnym gronie nie potrafią wyjaśnić tego skandalu. Nie dajmy się uwieść - zaznaczyła.

Zalewska pytała też, dlaczego PE godzi się na procedowanie wyboru funkcji wiceszefa PE z ramienia socjalistów. - Przecież oni powinni ponieść zbiorową odpowiedzialność - powiedziała. Dodała, że należy przyjrzeć się też temu, w jaki sposób na decyzje podejmowane w UE wpływały Rosja i spółka Gazprom.

Afera korupcyjna w Parlamencie Europejskim

Afera korupcyjna w Parlamencie Europejskim wybuchła w grudniu 2022 roku, kiedy to aresztowano ówczesną wiceprzewodniczącą Parlamentu Europejskiego Evę Kaili, która jest podejrzewana o branie łapówek od Kataru. Jej adwokat Michalis Dimitrakopoulos informował w grudniu, że obrona złożyła wniosek o to, aby Greczynka zeznawała z wolnej stopy, z użyciem nadzoru elektronicznego, jednak prokuratura się do niego nie przychyliła. W efekcie Kaili pozostanie w areszcie tymczasowym w Belgii co najmniej do 22 stycznia.

Śledztwo w jej sprawie trwa także w Grecji, gdzie również grozi jej więzienie. Jeśli Kaili zostanie uznana za winną w Grecji, wyrok wydany przez krajowy organ sądowy może być surowszy niż ten w Belgii, gdzie kary za tego rodzaju przestępstwa są łagodniejsze - od trzech do pięciu lat pozbawienia wolności. W ojczystym kraju grozi jej 15 lat więzienia.

W sprawę zamieszana jest również jej rodzina i bliscy. W areszcie przebywa także Francesco Giorgi - partner byłej wiceszefowej PE, a także doradca ds. Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej europosła Andrei Cozzolino.

Na początku stycznia przewodnicząca Parlamentu Europejskiego Roberta Metsola wszczęła pilną procedurę uchylenia immunitetu dwóm europosłom na wniosek belgijskich organów sądowych. Chodzi o Cozzolino i Marca Tarabellę.

Autorka/Autor:mjz/kg

Źródło: PAP