Pan Broniarz podjął decyzję o odrzuceniu kolejnej propozycji rządu, podjął decyzję o odrzuceniu podwyżek dla nauczycieli, zrezygnował z tego i rozpoczął strajk, bierze odpowiedzialność za uczniów, za egzaminy - wyliczała wicepremier Beata Szydło, pytana na konferencji o rozmowy ze stroną oświatową. Przedstawiła pięć punktów porozumienia rządu z Solidarnością, na przyjęcie których nie chcieli zgodzić się związkowcy ZNP i FZZ.
Prowadzone w niedzielę wieczorem rozmowy nie doprowadziły do porozumienia między stroną rządową a Związkiem Nauczycielstwa Polskiego i Forum Związków Zawodowych. W związku z tym w poniedziałek 8 kwietnia w szkołach i przedszkolach rozpoczął się bezterminowy strajk.
NSZZ "Solidarność" przyjęła propozycje rządu i podpisała porozumienie.
ZOBACZ RAPORT tvn24.pl: Strajk nauczycieli >
- Podpisaliśmy to porozumienie w pełni odpowiedzialności za przyszłość polskiej szkoły i polskiej oświaty po długich rozmowach ze stroną związkową. Rozmowy niełatwe, rozmowy, które w naszym odczuciu nie do końca przez niektóre centrale związkowe były prowadzone z wolą tego porozumienia - mówiła wicepremier Szydło na konferencji zorganizowanej w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów w poniedziałek.
Dodała, że "trudno jest dogadać się, kiedy ktoś ma bardzo nieelastyczną postawę i mówi: albo rozmawiamy o naszej propozycji albo nie rozmawiamy w ogóle, a nawet jeśli zmieniamy naszą propozycję, to w taki sposób, że tak naprawdę ona od tej wyjściowej się nie różni".
Odniosła się w ten sposób do stanowiska dwóch central związkowych, które nie podpisały porozumienia.
- Dzisiaj odpowiedzialnością nas, dorosłych i polityków, czyli strony rządowej, ale też przede wszystkim nauczycielskich związków zawodowych, jest uspokojenie sytuacji w oświacie i zagwarantowanie spokojnego przebiegu egzaminów dla młodzieży - tłumaczyła Szydło.
Zaznaczyła, że "tak, jak przedstawiciele związku zawodowego Solidarność potrafili wznieść się ponad emocje i podpisać porozumienie, dobre porozumienie, które gwarantuje podwyżki dla nauczycieli, dodatkowe podwyżki ponad to, co było wcześniej zaplanowane w budżecie państwa, tak chcemy po raz kolejny zaapelować i zaprosić pozostałe centrale związkowe do prowadzenia rozmów".
"Rozwiązania, które nie są realne do spełnienia, nie uzdrowią sytuacji"
- Wydaje mi się, że dzisiaj dużo więcej wszystkie strony mogą osiągnąć, rozmawiając przy stole, niż stawiając w bardzo trudnej i niekorzystnej sytuacji i nauczycieli i uczniów - oceniła wicepremier.
- Chcemy żeby nauczyciele godnie zarabiali, nikt z nas siedzących w czasie negocjacji przy stole nie miał co do tego wątpliwości. Chcemy, żeby były to zarobki odpowiadające nakładowi pracy, odpowiadające przygotowaniu, kompetencjom, profesjonalizmowi polskich nauczycieli - wymieniała.
- To, że system oświaty wymaga zmian i wymaga też pewnej reformy dotyczącej systemu wynagrodzeń, jest wiadome dla wszystkich tych, którzy w tym procesie uczestniczą. Nikt z nas nie ma złudzeń, że pozostawiając ten system w takim kształcie, jak jest w tej chwili, jesteśmy w stanie spełniać kolejne oczekiwania strony związkowej, ale dla mnie najważniejsze: nauczycieli. Rozmawiamy dziś o ludziach, którzy każdego dnia muszą wykonywać niełatwy zawód - wskazała.
Dodała, że "możemy spierać się na różne argumenty, możemy podejmować protesty, możemy próbować tłumaczyć pewne rzeczy, ale rozwiązania, które nie są realne do spełnienia nie uzdrowią sytuacji".
- Dlatego zaproponowaliśmy zmiany, które po pierwsze, są możliwe, wychodzą naprzeciw oczekiwaniom środowiska nauczycielskiego i które gwarantują rozwój polskiej szkoły i szansę dla młodych ludzi, dla uczniów - przekazała.
Wicepremier mówiła, że "nie przyjmuje do wiadomości stwierdzeń, które niektórzy przedstawiciele strony związkowej próbują przestawiać, że: strajkujemy mimo wszystko i zostawiamy problemy uczniów z boku, bo nas interesuje tylko tu i teraz".
- Powinniśmy cały czas rozmawiać i przede wszystkim myśleć o uczniach - przekonywała Szydło.
- Można dziś sobie zadać pytanie, dlaczego ze strony pana [Sławomira - przyp. red.] Broniarza nie ma woli politycznej podpisania tego porozumienia. W czasie rozmów odnosiłam wrażenie, że ze strony ZNP, a przede wszystkim pana przewodniczącego [Broniarza - przyp. red.] zbyt wiele jest polityki, a za jest mało myślenia o uczniach i o nauczycielach - oceniła.
Porozumienie "gwarantujące podwyżki"
Szydło następnie przedstawiła pięć punktów porozumienia zawartego z Solidarnością:
Według wicepremier rządowe propozycje dla nauczycieli to prawie 15 procent podwyżki w 2019 roku - 9,6 procent podwyżki we wrześniu plus wypłacona już podwyżka od stycznia w wysokości 5 procent.
Po wdrożeniu powyższej podwyżki, od 1 września 2019 roku, wynagrodzenie zasadnicze wyniesie u: nauczyciela stażysty: 2 780 złotych brutto, nauczyciela kontraktowego: 2 860 złotych brutto, nauczyciela mianowanego: 3 248 złotych brutto, a u nauczyciela dyplomowanego: 3 815 złotych brutto - wyliczała Szydło.
Oprócz tego porozumienie zapewnia:
1. Wynagrodzenie za prowadzenie zajęć dodatkowych. W 2019 roku ma zostać przeznaczone na to w sumie 57 milionów złotych.
2. 1000 złotych na start dla młodych nauczycieli.
3. Minimalny dodatek za wychowawstwo w wysokości 300 złotych.
4. Skrócenie stażu nauczyciela stażysty do 9 miesięcy.
5. Zmniejszenie dokumentacji w procedurach awansu oraz zagwarantowanie opinii rady rodziców w procedurze oceny pracy nauczyciela.
Ostatnim punktem porozumienia jest zmiana systemu wynagradzania nauczycieli, która ma zostać wypracowana w uzgodnieniu ze związkami zawodowymi do 2020 roku.
"Pan Broniarz podjął decyzję o odrzuceniu kolejnej propozycji rządu"
Szydło stwierdziła, że "to porozumienie, które przygotował rząd, jest porozumieniem gwarantującym podwyżki". - Pan Broniarz podjął decyzję o odrzuceniu kolejnej propozycji rządu, podjął decyzję o odrzuceniu podwyżek dla nauczycieli. Zrezygnował z tego i rozpoczął strajk - podkreślała. - Bierze odpowiedzialność za uczniów, za egzaminy, które będą miały miejsce już za kilka dni - mówiła.
- Prosiliśmy w czasie naszych rozmów i ta prośba jest po raz kolejny przez nas podnoszona, żebyście państwo z central związkowych rozważyli złagodzenie protestu - zaapelowała. - Uczniowie nie mogą być zakładnikami tego protestu. Jeżeli ze strony związków będzie wola, aby do porozumienia przystąpić, my jesteśmy w każdym momencie gotowi to porozumienie podpisać - przekonywała Szydło.
Następnie wskazała, że "musimy rozmawiać o zmianie systemu wynagradzania". - Dotychczasowe zasady już się nie sprawdzają. Nie można dzisiaj udawać, że można rozwiązać problem środowiska nauczycielskiego, tylko i wyłącznie żądając kolejnych miliardów złotych. To nie rozwiąże problemu - tłumaczyła.
- W czasie rozmów odnosiłam wrażenie, że centrale związkowe, a szczególnie pan przewodniczący) ZNP - red.) stosował taką filozofię myślenia: zabierzcie tym, którzy są już objęci programami społecznymi i dajcie nam. To naprawdę do niczego nie doprowadzi, tym bardziej, że już wcześniej powiedzieliśmy kilkakrotnie: to porozumienie, które przygotował rząd, jest porozumieniem gwarantującym podwyżki - mówiła.
- Dlatego prosimy, aby rozważyć przystąpienie do tego porozumienia, my jesteśmy otwarci na ten dialog - podkreśliła wicepremier Szydło.
"Jest mało grup zawodowych w Polsce, które mogło w czasie ostatnich dwóch lat liczyć na taki wzrost wynagrodzeń"
Szydło odpowiadając na pytania dziennikarzy o porozumienie z oświatową Solidarnością, stwierdziła, że "ci, którzy mówią, że podpisanie porozumienia, to była próba rozbicia strony związkowej, mają złą wolę".
Towarzyszący Beacie Szydło szef KPRM Michał Dworczyk potwierdził, że środowisko nauczycielskie jest podzielone. - Są przedstawiciele Solidarności, którzy biorą udział w strajku, podobnie jak są przedstawiciele ZNP, którzy nie biorą udziału w strajku, łącznie z placówką oświatową prowadzoną przez ZNP, która dzisiaj nie strajkuje - mówił.
- Jest mało grup zawodowych w tej chwili w Polsce, które mogły w czasie ostatnich dwóch lat liczyć na taki wzrost wynagrodzeń. W przypadku nauczyciela dyplomowanego, to jest najliczniejsza grupa, to jest około 1136 złotych. Proponujemy dodatkowe środki i podwyżki i dwie centralne mówią: nie, nie chcemy tego porozumienia. Mam wrażenie, że to właśnie tym, którzy tego porozumienia nie podpisali, chodzi o sianie chaosu, zamętu i nie mają woli przystąpienia do rozmów - oceniła Beata Szydło.
Wicepremier poinformowała, że liczba placówek, które przystąpiły do strajku będzie podana w "niedługim czasie" w oficjalnym komunikacie MEN.
Pierwsze egzaminy - gimnazjalne - mają odbyć się 10, 11 i 12 kwietnia.
- To jest wspólna odpowiedzialność i to jest również odpowiedzialność central związkowych. Mamy jeszcze trochę czasu do egzaminów i mam nadzieję, że pan Broniarz będzie również mógł dać gwarancję rodzicom. My robimy wszystko, żeby te egzaminy odbyły się bez przeszkód - stwierdziła Szydło.
Wicepremier oceniła, że łączna podwyżka w wysokości 15 procent jest "godną podwyżką".
- Może niech pan ją przyjmie choć na moment, niech się odbędą egzaminy, a my w tym czasie jesteśmy gotowi do dalszych rozmów - dodała Szydło, zwracając się za pośrednictwem mediów do szefa ZNP. - Podwyżka jest na stole - podkreśliła.
Autor: akw//now,adso / Źródło: tvn24