Wtorek, 13 lipca - Brakuje mi słów - tak skomentował minister sprawiedliwości Krzysztof Kwiatkowski wypowiedź Joachima Brudzińskieg, który stwierdził, że 10 kwietnia premier Tusk zostawił ciało prezydenta "w błocie w ruskiej trumnie". Kwiatkowski, który był 10 kwietnia w Smoleńsku, zapewnił, że zrobiono wszystko, "by nad ranem Jarosław Kaczyński mógł zabrać zwłoki brata do Polski".
Brudziński w "Kropce nad i" zarzucił premierowi Donaldowi Tuskowi, że jadąc do Smolenska z lotniska z Witebska "ścigał" się z autokarem J. Kaczyńskiego, a na miejscu "ściskał się z Putinem" pod namiotem, podczas gdy ciało prezydenta leżało "w błocie (...) w ruskiej trumnie".
Do słów tych odniósł się godzinę później w "Rozmowie bardzo politycznej" minister sprawiedliwości Krzysztof Kwiatkowski, który po katastrofie 10 lipca także pojechał na miejsce katastrofy. - Jak słyszę informacje o jakimś ściganiu autobusów, to nie mogę zapomnieć propozycji premiera Tuska, by wyjazd był wspólny. Premier zaprosił do samolotu Jarosława Kaczyńskiego z jego współpracownikami, ale spotkał się z odmową - podkreślił.
- I jeśli słyszę o zwłokach przykrytych folią, to jako były prokurator muszę powiedzieć, że procedura jest taka, że zwłok nie można ruszyć do momentu, aż przyjedzie lekarz, który potwierdzi zgon i dokona wstępnych oględzin - dodał Kwiatkowski. Jak zapewnił minister sprawiedliwości, premier naciskał na Rosjan, by jak najszybciej umożliwili zabranie ciała Lecha Kaczyńskiego do Polski.
"Premier uszanował wolę J. Kaczyńskiego"
Kwiatkowski odniósł się też do zarzutu Brudzińskiego, że Tusk unikał Jarosława Kaczyńskiego na miejscu katastrofy. - Pan premier Tusk poprosił współpracowników, by zadali pytanie przez pana posła Kowala, czy jest zainteresowanie Jarosława Kaczyńskiego kontaktem z premierem. Wszyscy rozumieli w jakim momencie znajdował się Jarosław Kaczyński. W jakim bólu. To on podejmował decyzję, czy chce być sam, czy chce z kimś mieć kontakt. Premier musiał uszanować jego wolę i tę wolę uszanował - zapewnił.
Kwiatkowski odpowiedział też na pytanie Brudzińskiego, dlaczego ciało Pierwszej Damy wróciło do Polski później niż ciało prezydenta. - Jarosławowi Kaczyńskiemu zależało na jak najszybszym zebraniu zwłok brata do kraju. Identyfikacja zwłok Marii Kaczyńskiej nie była jeszcze wtedy ukończona - powiedział minister sprawiedliwości.
- Emocje i wzburzenie nie dają panu Brudzińskiemu komfortu wypowiadania słów prawdziwych i rzetelnych co do tego, co tam się działo - podsumował.