Środa, 28 października Paweł Piskorski, pomimo ostatniego zamieszania wokół Stronnictwa Demokratycznego, nie wierzy w koniec partii. - Jest bardzo wielu wspaniałych ludzi (...), którzy ze zgrozą patrzą na to, co się dzieje - powiedział w programie "24 godziny" TVN24. Polityk uważa jednak, że w partii powinny dokonać się poważne zmiany. - SD ma przestać być biurem nieruchomości - stwierdził ostro.
Piskorski - dawniej działacz Kongresu Liberalno-Demokratycznego, Unii Wolności, a potem Platformy Obywatelskiej - do SD przystąpił w styczniu 2009 r. W drugiej połowie lutego został przewodniczącym ugrupowania.
W ubiegłą sobotę, podczas Rady Nadzorczej SD (głównie "starzy" członkowie) doszło do buntu w partii. Rada Nadzorcza, w większości przeciwna władzy Piskorskiego, skierowała do Naczelnego Sądu Partyjnego wniosek o jego zawieszenie. Działacze zarzucają mu, że za wszelką cenę chce zwiększać swoje wpływy i wykorzystać majątek partii.
Z kolei zarząd SD, sprzymierzony z politykiem, postanowił prawach członka partii zawiesić ośmiu członków Rady Naczelnej, w związku z czym "obalenie" Piskorskiego jest nieprawomocne.
Marzenia starych działaczy
Polityk w "24 godzinach" po raz kolejny podkreślił, że decyzja RN była nieformalna, ponieważ podejmując decyzję o zawieszeniu go w funkcji przewodniczącego, nie było kworum. - Obawiam się, że zmartwię przeciwników i ludzi, którzy ten nieudany pucz usiłowali przeprowadzić. Mam nadzieję, że nadal nim (szefem SD) będę - powiedział.
Piskorski nie zgadza się również z dotychczasowym sposobem zarządzania partią. - Jedną z pierwszych rzeczy, które mnie uderzyły w siedzibie (partii) były ustawione w korytarzach stare gazety. (...) Wydali na to 160 tys. złotych. Okazało się, że działacze SD wydawali gazetę, za którą wypłacali sobie wierszówki, ale której nigdzie nie dystrybuowano - tłumaczył.
- Mam wrażenie, że puczyści uważali, że jak zasiądę wygodnie w fotelu prezesa na Chmielnej (główna siedziba SD), to nic z moich rewolucyjnych pomysłów nie zostanie. Marzeniem starych działaczy jest, żebyśmy sobie poszli. Oni chcą (...), żeby było jak dawniej, czyli "żyjmy z majątku i wypłacajmy sobie z niego pensje" - ocenił.
Szef Stronnictwa chce w partii wprowadzić jednak zmiany. - Od początku mówiłem: SD ma przeznaczyć pieniądze ze sprzedaży cennych kamienic na politykę. SD ma przestać być biurem nieruchomości - powiedział kategorycznie.
Piskorski na antenie TVN24 oświadczył również, że Stronnictwo Demokratyczne w wyborach prezydenckich poparłoby Andrzeja Olechowskiego. Kandydatura polityka, z powodu buntu w partii, stanęła jednak pod znakiem pytania.