Jak świeże bułeczki w Vancouver rozchodzą się darmowe prezerwatywy z olimpijskim logo. Kanadyjska prasa jest zaniepokojona, bo - jak się okazało - szybko zniknęło 100 tys. pojedynczych paczuszek.
Organizacja "SafeGames 2010" może być zadowolona. Jej pomysł z darmowymi prezerwatywami w Vancouver i Whistler wypalił.
Dobre, bo darmowe
Zaniepokojona jest za to kanadyjska prasa, która zastanawia się nad przyczynami zniknięcia w ekspresowym tempie aż 100 tys. sztuk prezerwatyw, które udostępniono sportowcom w wiosce olimpijskiej.
- To dlatego, że oni kolekcjonują darmowe gadżety - zapewniła opiekunka kanadyjskiej reprezentacji, znakomita niegdyś wioślarka Marnie McBean.
W sumie organizacja "SafeGames 2010" przeznaczyła do darmowej dystrybucji 350 tys. bezpłatnych prezerwatyw. Koszt całego przedsięwzięcia oszacowano na 100 tys. dol. kanadyjskich, czyli ok. 67 tys. euro).
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu