Środa, 24 marca - Zmiany w ustawie o IPN są po to, żeby Instytut nie mógł dłużej przeszkadzać w walce kłamstwami – oburzał się Andrzej Gwiazda w programie "Rozmowa Rymanowskiego". Jan Lityński z kolei uważa, że ustawa to „krok w kierunku odpolitycznienia IPN”.
Sejm uchwalił 18 marca nowelizację ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej. Zmienia ona zasady wyboru władz Instytutu (zamiast Kolegium będzie Rada, wybierana spośród kandydatów wskazanych przez uczelnie wyższe) i pozwala powoływać i odwoływać szefa IPN zwykłą większością głosów w Sejmie (dziś jest to większość 3/5). Według komentatorów nowa ustawa oznacza koniec Janusza Kurtyki na stanowisku prezesa Instytutu.
– Ustawa to krok w kierunku odpolitycznienia IPN, żeby nikt nie miał władzy nad teczkami. Zmiana idzie we właściwym kierunku. Nowy sposób wyboru Rady nie pozwala na układy polityczne w parlamencie, ta procedura stwarza szanse, że będzie wybrana przez fachowców – ocenił Lityński.
Ponadto, według byłego opozycjonisty, ustawa wzmacnia rolę Rady i stwarza szansę, że „IPN nie będzie prokuratorem, oskarżycielem, sędzią śledczym i wyrokującym, tylko w miarę normalnym archiwum”.
"W IPN nie było walki teczkami"
Zdaniem Gwiazdy zarzut o upolitycznienie IPN jest niepoważny. - Zbliża się czas, kiedy będę musiał przeprosić PZPR za to, co o nich mówiłem. Przez 50 lat PRL najcięższym zarzutem było: to jest sprawa polityczna, wtedy wszyscy padali na kolana i mówili, ja nie, ja tylko społecznie – przypomniał. - Jeżeli przyjmiemy definicję Jana Pawła II, że polityka to troska o wspólne dobro, to woła to o pomstę do nieba. Polityką ma prawo zajmować się każdy obywatel, bo każdy jest odpowiedzialny za losy narodu – przekonywał.
Opozycjonista bronił też IPN pod obecnym kierownictwem. - W IPN nie było walki teczkami, była za to walka z kłamstwami. Przez 20 lat naród był okłamywany, a IPN w tym przeszkadzał. Te zmiany są po to, żeby IPN nie mógł dłużej przeszkadzać - stwierdził