Scenariusz do tych filmów pisze samo życie. Jeden z poznańskich motorniczy postanowił nagrywać swoją pracę. Filmy mają być przestrogą, ale nie wszystkim przypadły do gustu.
Motorniczym jest od czterech lat. W tym czasie miał sześć kolizji. Po jednej z nich, sprawca wniósł sprawę do sądu, a on nie miał dowodów na swoją niewinność. Dlatego postanowił umieścić w kabinie kamerę. - Tramwaje nie mają monitoringu zewnętrznego, nie jest rejestrowane to, co się dzieje przed tramwajem - tłumaczy Adrian Łukaszewicz, poznański tramwajarz.
Wsparcie z góry
Filmy kręci od roku. Od niedawna wspiera go w tym poznańskie MPK.
- Wychodzimy z założenia, że każdy sposób, który zwiększa bezpieczeństwo ruchu w mieście jest dobry. Jeżeli okaże się ze chociaż jedna czy dwie osoby przez to się uratowały, to już jest sukces - tłumaczy Jan Firlik, dyrektor przewozów tramwajowych MPK Poznań - Ludzie nie zdają sobie sprawy, że tramwaj nie zahamuje tak, jak samochód na 10 metrach. Potrzebuje przy prędkości 50 km/h przynajmniej 80 metrów żeby zahamować - dodaje.
97 proc. kolizji z winy pieszych i kierowców
Jak twierdzi tramwajarz, tylko podczas jednego kilkugodzinnego dyżuru dochodzi do kilku bliskich spotkań z pieszymi oraz pasażerami. Na szczęście tylko mała część kończy się potrąceniem lub zderzeniem.
Policyjne dane są jednak porażające i bezwzględne dla kierowców i pieszych. Powodują oni 97 proc. kolizji z udziałem tramwaju. Mimo to często ci nie poczuwają sie do winy i w internecie atakują poznańskiego motorniczego.
Internauci krytykują
"Podobny film bez problemu można by nakręcić o motorniczych, kierowcach. Do moich ulubionych zachowań motorniczych należy wjeżdżanie w pieszych przechodzących przez pasy pod kupcem poznańskim. Dotyczy tramwajów jadących zarówno od Podgórnej jak i ruszających z przystanku. Do tego poganianie dzwonkiem." - czytamy pod filmem.
"Jak mi auto porysowali, to żeby przeglądnąć zapis z monitoringu osiedlowego, musiałem mieć pozwolenie z policji. A tutaj wychodzi na to, że bliżej nieokreśleni pracownicy i bliżej nie określona ich liczba ma dostęp do zapisu trwałego monitoringu z pojazdów MPK. Czy to nie jest naruszenie prawa?" - pisze inny internauta.
Prawo jednak nie zakazuje kręcić takich filmów i ich upubliczniać. - Ustawodawca nie nadążył z postępem technicznym. Nie ma przepisu regulującego wprost publikowania w sieci i w innych mediach tego typu obrazów - tłumaczy Mariusz Paplaczyk, poznański adwokat.
"Nie mam złych intencji"
Sam motorniczy nie rozumie ataków na jego osobę. - Większość z osób pracy popiera mnie. Nie rozumiem dlaczego ludzie to krytykują. Robię to tylko po to, by pokazać, jak niebezpieczne sytuacje zdarzają się na drodze. Chcę uczulić ludzi, że tramwaj to spora masa i nie zatrzyma się od razu. Chodzi o to, żeby poprawić bezpieczeństwo - wyjaśnia Łukaszewicz.
Chwali to jego pracodawca. - Jeżeli ludzie widzą jak innym ledwo się udało uniknąć tragedii, to będąc w podobnej sytuacji, wcześniej pomyślą o tym, żeby tego zagrożenia nie stwarzać - przekonuje Jan Firlik. - To także nauka dla pasażerów. Muszą się oni mocniej trzymać, ponieważ tramwaj czy autobus w takiej sytuacji chcąc uniknąć wypadku musi gwałtownie hamować - dodaje.
Autor: FC/b / Źródło: TVN 24 Poznań / Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN