Niespełna trzy miesiące utrzymała się stanowisku prezes Poznańskich Inwestycji Miejskich Katarzyna Górecka. W środę rada nadzorcza spółki zdecydowała o jej odwołaniu. - Istniało duże ryzyko opóźnień w realizacji kluczowych inwestycji dla mieszkańców Poznania - tłumaczy Lilia Łada z biura prasowego prezydenta Poznania. Wśród nich jest ciągnący się od lat remont ronda Kaponiera.
O odwołaniu dotychczasowej pani prezes zdecydowano po ocenie działalności całego zarządu.
- Decyzje podjęliśmy po dyskusji z prezydentem Jackiem Jaśkowiakiem. Oprócz ryzyka opóźnień w zakończeniu kluczowych inwestycji, zaistniała również potrzeba koniecznych zmian w modelu organizacyjnym, czyli współpracy pomiędzy PIM-em a miejskimi jednostkami organizacyjnymi: Zarządem Dróg Miejskich czy Zarządem Transportu Miejskiego, co wiąże się ze zmianami personalnymi w spółce - tłumaczy enigmatycznie Jędrzej Solarski z rady nadzorczej Poznańskich Inwestycji Miejskich.
Kolejne opóźnienia?
Co oznacza to w praktyce? Opóźnienia mogą zaliczyć kluczowe inwestycje w mieście: rondo Kaponiera, estakada katowicka, przebudowa ulic Czechosłowackiej i Dąbrowskiego czy wdrażanie systemu ITS (Inteligentnego Systemu Transportu).
Przebudowa ronda Kaponiera pierwotnie miała trwać do końca 2013 r. Początkowo kosztować miała 210 mln złotych, dziś wiadomo, ze pochłonie co najmniej 360 mln zł. Pod dużym znakiem zapytania stoi też listopadowy termin zakończenia prac.
Kłopoty pojawiły się także w przypadku przebudowy estakady katowickiej. Po rozbiórce północnej nitki wiaduktu, wykonawca nie przystąpił do jego odbudowy. Okazało się bowiem, że trzeba wzmocnić fundamenty. Takiej decyzji tymczasem nadal nie podjęto i budowa stoi w miejscu.
Problemy są także na budowie tunelu na ul. Czechosłowackiej. Tu jednak opóźnienia wynikają głownie z winy PKP a nie PIM.
Ww wtorek pisaliśmy z kolei o innej inwestycji PIM - przebudowie ulicy Dąbrowskiego. Wykonawca prac prawdopodobnie uszkodził tam kolektor, przez co woda zalała bezcenny księgozbiór biblioteki Uniwersytetu Przyrodniczego. Zniszczone zostało ponad 2 tysiące książek, w tym starodruki z XVII wieku.
Jest już nowy prezes
Od czwartku nowym prezesem spółki zostanie obecny dyrektor Wydziału Transportu i Zieleni Urzędu Miasta Poznania, Paweł Śledziejowski.
- Po przejęciu obowiązków określi on terminy zakończenia prac i prognozowane budżety. Od 1 sierpnia zarząd będzie dwuosobowy, zasiądzie w nim osoba z ponad 20-letnim doświadczeniem, która odpowiadała m.in. za przebudowę ulicy Winogrady czy budowę autostrady A2. Liczymy, że ten zarząd podoła ciężkim zadaniom, jakie im stawiamy - mówi Solarski.
Śledziejowski wkrótce zrezygnuje z pracy w Wydziale Transportu i Zieleni Urzędu Miasta Poznania. - Obecnie przebywa na bezpłatnym urlopie. Jego miejsce zajmie na razie jego dotychczasowa zastępczyni - tłumaczy Solarski.
Krótko pracował, wiele zrobił
Nowy prezes PIM to postać, która z urzędem związana jest niewiele dłużej niż dotychczasowa prezes. Katarzyna Górecka objęła stery w spółce 23 kwietnia, Paweł Śledziejowski funkcję dyrektora pełnił od 17 marca. To jednak o nim było w ostatnich miesiącach głośno. W ciągu czterech miesięcy zrobił bowiem to, co przez lata nie udało się jego poprzednikom: wprowadził usprawnienia dla tramwajów, zdążył też wypowiedzieć wojnę nielegalnie parkującym kierowcom. Co istotne, jego rozwiązania okazały się niemal bezkosztowe.
W przypadku ułatwień dla tramwajów mowa o przeprogramowaniu kilkunastu sygnalizacji świetlnych w mieście, tak, że trzymają się one rozkładu. - Wcześniej miewały opóźnienia w granicach 5-10 minut. Cała operacja kosztowała kilkanaście tysięcy złotych - mówił w rozmowie z Gazetą Wyborczą Śledziejowski.
Temat przyspieszenia komunikacji miejskiej ciągnął się do 2011 r. Wówczas pakiet ponad 100 usprawnień komunikacyjnych zaprezentowali poznańscy społecznicy ze stowarzyszeń My-Poznaniacy, Inwestycje dla Poznania i Sekcji Rowerzystów Miejskich. Ówczesne władze nie wprowadziły ich w życie.
W czerwcu z kolei miasto ogłosiło walkę z nielegalnym parkowaniem. Kierowcy wiedząc, że straż parkingowa nie może ich ukarać za parkowanie poza wyznaczonymi miejscami, stawiali swoje auta właśnie w takich miejscach - na klepiskach, łukach drogi czy zastawiając bramy. W ten sposób narażają się jedynie na mandaty od straży miejskiej. W praktyce zdarza się to na tyle rzadko, że kierowcom bardziej opłaca się dostać od nich mandat niż płacić za korzystanie ze strefy parkowania. Urzędnicy podlegli Śledziejowskiemu ograniczyli więc ten proceder malując nowe miejsca do parkowania, stawiając donice, stojaki rowerowe czy ławki.
Autor: Filip Czekała / Źródło: TVN 24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: PIM, TVN 24 Poznań