40 lat na nią czekali. Leży 160 metrów od koryta Białej Lądeckiej, a fala powodziowa i tak sięgnęła tam prawie półtora metra. Świetlica wiejska. – To był nowy budynek, powstał kilka lat temu. Fajne miejsce spotkań, dla koła gospodyń wiejskich, lokalnych imprez, organizowaliśmy Andrzejki, sylwestry, Mikołajki – wylicza Artur, lokalny społecznik. – Dziś są Mikołajki – mówię. – To dziś? Faktycznie…
Od połowy września wszystkie dni i tygodnie w Trzebieszowicach są takie same: sprzątanie, osuszanie, pomaganie.
- Teraz w świetlicy trzymamy dary, które do nas docierają, o, widzisz: lodówka, piec, proszki do prania, staramy się to na bieżąco wydawać. W ubiegłym tygodniu przyjechało dwanaście palet karmy dla psów, wszystko się rozeszło błyskawicznie – mówi.
Artur od samego początku powodzi pomagał nie tylko sąsiadom. Zaraz po przejściu fali kierował służby do innych wsi, docierali do miejsc odciętych przez powódź z chlebem i wodą w butelkach.
Wyciąga telefon, dzwoni. Przeprasza, że musi. Ale właśnie udało się zdobyć dom modułowy, dla kobiety, której fala wyrwała fragment parteru. A kobieta ma dwójkę dzieci, które sama wychowuje.
– Iwona, jesteś teraz u siebie? Nie? Szkoda, bo akurat jest pani z Tvn24, to byście porozmawiały – mówi Artur. Przełącza telefon na tryb głośnomówiący.
– Od czasu wielkiej wody żyliśmy u mojej mamy, na agroturystyce. Takie przymusowe spotkania rodzinne… – śmieje się pani Iwona. W jej głosie słychać radość. – Tak, wie pani, teraz się cieszę, ale jeszcze dwa tygodnie temu było zupełnie inaczej. Szczerze, gdyby nie Artur, to tego domku by nie było, dzień w dzień wisiał na telefonie. Zrobił u nas w Trzebieszowicach kawał dobrej roboty – przyznaje.
Nowy dom pani Iwony ma 60 metrów kwadratowych. Jest kuchnia i dwa osobne pokoje, wszystkie pomieszczenia rozmieszczone w jednym rzędzie, jak przedziały w pociągu. Przez dużą, czystą szybę widać kilka szarych szafek kuchennych, metalowy zlew, okrągły drewniany stół i trzy krzesła do kompletu. Mała przestrzeń. Tyle wystarczy.
A propos stołu.... Po drugiej stronie rzeki stolarnię miał pan Bogdan.
- On był w stanie zbudować i naprawić wszystko, świetny specjalista, znany w całej okolicy. Woda zniszczyła pracownię, wszystkie sprzęty na złom. Zbieramy teraz pieniądze na nowy warsztat. Dotychczas udało nam się już wylać beton – Artur pokazuje świeże fundamenty przykryte folią.
Po godzinie rozmowy o Trzebieszowicach Artur przyznaje, że sam też stracił w powodzi dom. Od września śpi w wynajmowanym pokoju w Kłodzku. Gdy dopytuję, zmienia temat.
– Nie zabrałabyś tym autem szafy dla takiej jednej rodziny w Gorzanowie?
Jeśli chcesz pomóc Arturowi, skontaktuj się z sołtysem Trzebieszowic, Zbigniewem Kociołkiem, lub napisz do mnie: wanda.wozniak@wbd.com. Trwa też internetowa zrzutka na odbudowę stolarni pana Bogdana. Jeśli chcesz pomóc mieszkańcom gminy Lądek Zdrój, wejdź na stronę www.ladek.pl/prosba-o-wsparcie.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: ww