- To ciekawy "smaczek" - tak o zwróceniu prokuraturze aktu oskarżenia przeciwko żołnierzom podejrzanym o ostrzelanie wioski Nangar Khel mówi obrońca jednego z oskarżonych Jacek Kondracki. Według mecenasa "chodzi o to, żeby prokurator - jeśli w ciągu siedmiu dni od zwrócenia nie wniesie uzupełnionego aktu oskarżenia - mógł dalej prowadzić śledztwo".
- Myślę, że śledztwo w sprawie ostrzelania wioski Nangar Khel będzie prowadzone dalej - uważa obrońca Łukasza B., jednego z oskarżonych żołnierzy. Według mecenasa Kondrackiego "to nie przypadek, że prokurator nie dołączył do aktu oskarżenia listy z adresami osób, które mają podlegać wezwaniu na rozprawę".
- To prokuratorskie abecadło. Moim zdaniem chodziło o to żeby prokurator dalej mógł prowadzić śledztwo. Będzie miał takie prawo jeżeli nie przedstawi uzupełnionego aktu w ciągu siedmiu dni od jego zwrócenia - mówił Kondracki w TVN24.
Naczelna Prokuratura Wojskowa w komunikacie przesłanym PAP poinformowała jednak, że uchybienie formalne polegające na niedołączeniu listy adresowej zostanie usunięte jeszcze w piątek.
"Prokuratorzy działali pod tezę"
Zdaniem mecenasa Kondrackiego "histeryczne działanie prokuratury" ws. Nangar Khel to efekt obietnicy ministra Zbigniewa Ćwiąklaskiego, który zarzekał się, że akt oskarżenia przeciwko Nangar Khel będzie gotowy do końca czerwca. - To pociągnęło za sobą konkretne działania i odrzucanie dowodów obrony. Prokuratorzy robili wszystko by zrealizować zapewnienia ministra Ćwiąklaskiego – uważa Kondracki.
Czy prokuratura prowadząc postępowanie przygotowawcze działała pod z góry założoną tezę? Mecenas Kondracki nie ma wątpliwości, że tak. – Była zapatrzona w określony trop. Tak się niestety czasem dzieje. Nieraz dopiero przed sądem okazuje się jakie prokuratura popełniła błędy w postępowaniu przygotowawczym chcąc zrealizować tezę przyjętą na początku – tłumaczył adwokat. To właśnie przez tę tezę śledczy nie chcieli jego zdaniem przeprowadzenia wizji lokalnej.
"Frankowski był jastrzębiem"
Jacek Kondracki odniósł się też do ewentualnych powodów dymisji Karola Frankowskiego, prokuratora z Naczelnej Prokuratury Wojskowej, prowadzącego sprawę ostrzału. Mecenas nie wierzy w zapewnienia ministerstwa sprawiedliwości, że dymisja nie miała nic wspólnego ze sprawą Nangar Khel. (CZYTAJ WIĘCEJ)
– Nie sądzę żeby zbieżność zwrócenia aktu oskarżenia przez sąd i ta rezygnacja były przypadkowe. Prokurator Frankowski był jastrzębiem w śledztwie żołnierzy, który silnie forsował tezę o ich winie. Nie wykluczam, że zdymisjonowano go żeby zamazać błędy w śledztwie – mówił Kondracki. Zaznaczał jednocześnie, że jeżeli Frankowski był kozłem ofiarnym w tej sprawie, to „tylko kozłem ofiarnym samego siebie”.
Źródło: TVN24, Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: TVN24