- To jest niebezpieczny styk wojska ze światem polityki i biznesu - tak skomentował Aleksander Szczygło informację "Rzeczpospolitej" o żołnierzach z centrum szkolenia łącznościowców w Zegrzu pod Warszawą, którzy musieli za darmo pracować w kasynie, usługując generałom.
- Chodzi o to, żeby oficer który zajmuje stanowisko w armii np. w administracji wojskowej nie zajmował go dłużej niż 2 kadencje i później powinien zostać przenoszony w inne miejsce po to, żeby tego styku nie było, bo staje się niebezpieczny przede wszystkim dla żołnierzy - powiedział w TVN24 minister obrony.
Szczygło uważa, że same regulacje prawne w tej sprawie niewiele zmienią. - Bez względu na przepisy, jakich byśmy nie wymyślili dotyczące przeciwdziałania zachowaniom nagannym, jeżeli sam człowiek nie będzie chciał się stosować do tych przepisów, to po jakimś czasie znowu zgrzeszy - stwierdził minister.
"Rzeczpospolita" napisała rano, że żołnierze z centrum szkolenia łącznościowców w Zegrzu, zamiast iść na przepustki, musieli za darmo pracować w kasynie i usługiwać generałom, którzy przyjeżdżali tam na weekendy.
Wiele wskazuje, że dotychczasowe ustalenia prokuratury to niewielka część nieprawidłowości w jednostce - napisała gazeta. Najciekawszy wątek śledztwa, które prowadzą żandarmeria i prokuratura wojskowa, dotyczy wynajmu należących do centrum domków wypoczynkowych w Zegrzu. Zamiast przekazać je Agencji Mienia Wojskowego oddano je w użytkowanie powołanemu na terenie jednostki klubowi sportowemu. Ten zaś wynajmował je za symboliczną opłatą 120 zł miesięcznie m.in. bardzo wpływowym generałom. "Rzeczpospolita" wymienia ich nazwiska i stanowiska. Na potrzeby imprez, w których uczestniczyli wojskowi, politycy i duchowni, dowódcy centrum zaadaptowali położony w malowniczym miejscu fort.
Krąg podejrzanych jest szeroki; zarzuty postawiono już 30 osobom. Na śledczych były próby nacisków, by "skończyć na sierżantach", czyli postawić zarzuty najwyżej kilku podoficerom.
Źródło: Rzeczpospolita
Źródło zdjęcia głównego: TVN24