Zbigniew Ziobro składa skargę na przewlekłość postępowania ws. ujawnienia przez byłego ministra akt śledztwa dotyczącego mafii paliwowej. - Ta sprawa od początku miała motywy jawnie polityczne. Będę domagał się 10 tysięcy złotych - podkreślał poseł PiS na konferencji prasowej.
Zbigniew Ziobro najprawdopodobniej nie odpowie za pokazanie Jarosławowi Kaczyńskiemu tajnych akt śledztwa dotyczącego mafii paliwowej. Płocka prokuratura zamknęła już formalnie śledztwo w tej sprawie i dała sobie kilka dni na "podjęcie decyzji merytorycznej". Według radia RMF FM śledczy zdecydują o umorzeniu postępowania i wycofania się z zarzutu (postawionemu Ziobrze w styczniu 2009 roku) dotyczącego pokazania tajnych dokumentów Jarosławowi Kaczyńskiemu.
10 tysięcy na ofiary
- Nie bardzo się interesuję tym, czy prokuratura rzeczywiście umorzy to postępowanie. Finał był dla mnie jasny i oczywisty od początku. To kompromitacja rządu i PO. Fałszywe zarzuty stawiano mi tylko i wyłącznie dla politycznego interesu - mówił we wtorek były minister sprawiedliwości.
Nie bardzo się interesuję tym, czy prokuratura rzeczywiście umorzy to postępowanie. Finał był dla mnie jasny i oczywisty od początku. To kompromitacja rządu i PO. Zbigniew Ziobro
I właśnie dlatego europoseł PiS zdecydował o poskarżeniu się na bezczynność prokuratorów do Sądu Okręgowego w Warszawie. - Będę domagał się 10 tysięcy złotych na pomoc dla ofiar przestępstw. Za rządów PO nie zawsze mogą oczekiwać one takiego wsparcia, jakie im się należy - tłumaczył były minister.
W ocenie Ziobry przy okazji stawiania mu zarzutów "obserwowaliśmy próbę linczu" na nim, a wokół całej sprawy odbywał się "wielki teatr". Europoseł PiS wspomniał też o "jawnym gwałceniu prawa" przy odbieraniu mu poselskiego immunitetu.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24