Zaginięcie 52-letniego szyfranta Stefana Zielonki pracującego dla wywiadu wojskowego to nadal wielka niewiadoma. W programie "Fakty po Faktach" TVN24 płk. Mieczysław Tarnowski winą za taką sytuację obarczył przełożonych wojskowego. - Nie można było nie zwrócić uwagi, że ma on problemy - podkreślał.
- Od bezpośrednich przełożonych żąda się zwrócenia uwagi na zachowanie podopiecznych. Ta sytuacja nie wydarzyła się nagle. Już wcześniej pojawiły się symptomy. Ktoś powinien to obserwować i zareagować w odpowiednim momencie - mówił Tarnowski. Jak zaznacza, to jest "jeden z elementów bezpieczeństwa państwa".
"To niemożliwe, by znał agenturę"
Podkreśla także, że na razie jest za wcześnie, by lansować jakieś hipotezy. Przyznaje jednak, że to niemożliwe, by szyfrant mógł znać agenturę. To ważne stanowisko, ale obowiązuje podział sekretu. Żadna z osób nie zna całych szyfrów - dodawał pułkownik.
Zaskakuje mnie, że nie zwrócono uwagi na kumulujące się problemy jz
"Miał poważne problemy osobiste i zdrowotne"
Podobnego zdania jest Janusz Zemke, członek sejmowej komisji ds. specłużb. Według niego najbardziej prawdopodobną hipotezą zaginięcia były "poważne problemy zdrowotne i osobiste". Podkreślał jednak, że trzeba rozważyć najgorszy wariant, czyli zdradę państwa przez wojskowego.
"Zaskakuje mnie brak reakcji na jego problemy"
Zemke zwrócił uwagę na brak reakcji przełożonych na problemy osobiste szyfranta. - Zaskakuje mnie, że nie zwrócono uwagi na kumulujące się problemy - dodawał.
"Nasza-klasa" to poważny problem dla służb
Zarówno Zemke jak i Tarnowski skrytykowali zamieszczenie przez szyfranta profilu na portalu nasza-klasa. - Takie platformy to idealne źródła dla innych wywiadów - mówił Jankowski.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24