Przed komisją hazardową stanął w piątek wiceminister skarbu za czasów rządów PiS Paweł Szałamacha. To w jego obecności miały zapaść ustalenia dotyczące uwzględnienia w ustawie hazardowej rozwiązań zaproponowanych przez Totalizator Sportowy. - Zaprosiłem Totalizator do współpracy - przyznał były wiceminister.
W marcu 2007 r. Szałamacha miał uczestniczyć w spotkaniu w Kancelarii Premiera, na którym - jak napisał Jarosław Urbaniak (PO) w uzasadnieniu do wniosku o jego przesłuchanie - zapadły ustalenia dotyczące uwzględnienia w nowelizacji ustawy hazardowej rozwiązań zaproponowanych przez Totalizator Sportowy.
Na inwestora zaproponował Totalizatora
Ponadto Szałamacha delegował przedstawiciela resortu skarbu do zespołu, który na przełomie lat 2006-2007 w ministerstwie finansów pracował nad nowelizacją ustawy o grach i zakładach wzajemnych.
Brał on też udział w pracach nad projektem ustawy o budowie Narodowego Centrum Sportu, według którego inwestorem tych obiektów miał być Totalizator Sportowy. Spółka miała uzyskać pieniądze na ten cel dzięki zmianom w ustawie hazardowej, które nałożyłoby niskie opodatkowanie na wideoloterie i przyznanie monopolu na nie państwu.
Minister skarbu w rządzie PiS Wojciech Jasiński powiedział wcześniej przed komisją, że to Szałamacha "prawdopodobnie" przyszedł do niego z pomysłem, by to Totalizator Sportowy był inwestorem NCS. Szałamacha teraz przyznał przed komisją, że rzeczywiście złożył taką propozycję. - Zaproponowaliśmy też - aczkolwiek przypuszczam, że to była koncepcja TS, którą ja podchwyciłem - stworzenie struktury organizacyjnej i finansowej pozwalającej na zbudowanie nowego stadionu narodowego w oparciu o TS - mówił Szałamacha.
Ponadto Szałamacha w 2007 r. przesłał do szefa Komitetu Stałego Rady Ministrów pismo, że prace nad projektem o grach i zakładach nie mają już uzasadnienia w związku z wejściem w życie ustawy o przygotowaniu finałowego turnieju Euro 2012 - zgodnie z którą budowa NCS finansowana jest ze środków budżetowych.
Szałamacha: zaprosiłem Totalizator do współpracy
Szałamacha przyznał, że zaprosił Totalizator Sportowy do współpracy w ramach międzyresortowego zespołu, opracowującego projekt noweli ustawy hazardowej. Zaznaczył też, że nie miał żadnych informacji o negatywnych zjawiskach wokół tych prac.
Wiceminister zwrócił uwagę, że prace nad nowelizacją ustawy hazardowej rozpoczęły się jesienią 2006 r. w Ministerstwie Finansów, kiedy to ówczesna szefowa tego resortu Zyta Gilowska powołała zespół międzyresortowy ds. opracowania projektu nowelizacji. Szałamacha zeznał, że delegował do niego z ramienia resortu skarbu przedstawicieli departamentów i instytucji finansowych oraz zaprosił do pracy w zespole Totalizator Sportowy.
- Uważam za naturalne i oczywiste, że w tych pracach uczestniczył Totalizator Sportowy. Firma ta dostarczała gros dochodów do budżetu, posiadała wiedzę na temat tego sektora, a projektowana regulacja jej dotyczyła - podkreślił.
Zaznaczył, że Totalizator Sportowy przedstawiał w czasie prac swoją koncepcję i swoje stanowisko co do kształtu projektu nowelizacji, które następnie były poddawane dyskusji.
Obniżyć opodatkowania wideoloterii
Szałamacha stwierdził, że celem zmian ustawy było wyrównanie warunków konkurencji pomiędzy sektorem prywatnym a państwowym na rynku hazardowym. Sposobem na to miało być m.in. obniżenie opodatkowania wideoloterii. Jego zdaniem organizacja wideoloterii byłaby najbardziej skuteczną metodą utrzymania konkurencyjności spółki państwowej wobec prywatnych właścicieli automatów o niskich wygranych.
W tamtym czasie organizowanie wideoloterii było wprawdzie możliwe, ale ze względu na wysokie opodatkowanie tego rodzaju hazardu - 45 proc. - było ono w praktyce nieopłacalne. Wideoloterie podobne są do gier na tzw. jednorękich bandytach z tym, że dzięki połączeniu urządzeń dają one możliwość wygrania skumulowanej sumy, znacznie wyższej niż na zwykłym automacie o niskich wygranych. - Proponowaliśmy obniżenie opodatkowania wideoloterii, a następnie wprowadzenie kroczącej stawki podatku - mówił Szałamacha przed komisją.
"Wideoloterie opłacalne dla Skarbu Państwa"
W ocenie byłego wiceministra, uruchomienie przez Totalizator Sportowy wideoloterii byłoby korzystne dla Skarbu Państwa. Tymczasem - według materiałów CBA, które trafiły do komisji - na całym przedsięwzięciu najwięcej zarobić miała spółka GTech, która miała dostarczyć TS potrzebny do organizowania tej gry sprzęt i oprogramowanie. - Gdyby (ten biznes - red.) został wtedy zrealizowany, byłby opłacalny dla Skarbu Państwa, dla Totalizatora Sportowego. Nie mam co do tego wątpliwości - oświadczył były wiceminister.
Szałamacha zeznał, że nie znał szczegółów umowy GTech z TS. Dodał, że nigdy się nie spotkał z przedstawicielami tej ostatniej firmy.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: PAP/Leszek Szymański