W Wojewódzkim Ośrodku Ruchu Drogowego w Katowicach aby zrobić prawo jazdy wystarczyło... zapłacić. W ten sposób dokumenty niezbędne do poruszania się w ruchu drogowym uzyskało co najmniej kilkaset osób. W proceder zamieszani byli nie tylko egzaminatorzy, ale także m.in. właściciele szkół jazdy i lekarze.
Śledztwo w tej sprawie prowadzi krakowska prokuratura. Do tej pory w sprawie zarzuty usłyszało trzydzieści osób.
Wśród zatrzymanych są między innymi: pracownik wojewódzkiego ośrodka ruchu drogowego, właściciele szkół nauki jazdy, instruktorzy, lekarze, pośrednicy, a także osoby starające się o takie prawo jazdy.
To wszystko było zorganizowane. Każdy miał swoją ściśle określoną rolę. Dariusz Nowak, rzecznik małopolskiej policji
Tysiące praw
Zdaniem rzecznika małopolskiej policji Dariusza Nowaka, za pomocą łapówek "przyśpieszony kurs" odbyło tysiące osób.
Mechanizm procederu był stosunkowo prosty. Lewe prawa jazdy zamawiane były głównie, choć nie wyłącznie, przez Polaków wyjeżdżających do pracy w Anglii, Irlandii czy Norwegii. Dokonywało się to na podstawie ogłoszeń w lokalnej prasie, gdzie było napisane tylko „załatwię prawo jazdy”.
Pod podanym numerem telefonu zgłaszał się pośrednik, oferujący dokument w cenie 5 – 6 tysięcy złotych. Wystarczyło zapłacić.
Bez kursu
Oczywiście zainteresowani "przyśpieszonym trybem" nie musieli zgłaszać się na kurs. Ich jedynym zadaniem było jedynie odebranie osobiście prawa jazdy w wydziale komunikacji.
Całość dokumentacji, w tym zapis na kurs, badania lekarskie, uczestnictwo w zajęciach teoretycznych i praktycznych oraz końcowy egzamin załatwiany był bez udziału „kursanta” - informuje małopolska policja.
Zorganizowana grupa
Ludzie tworzący ten proceder stanowili zorganizowaną grupę przestępczą, ze ścisłym podziałem ról.
Zadaniami kierowników ośrodków szkoleń kierowców było wydanie zaświadczenia i potwierdzenie ukończenia kursu, podobnie rzecz się miała z instruktorami. Zadaniem egzaminatora z wojewódzkiego ośrodka ruchu drogowego było potwierdzenie, że egzamin na prawo jazdy się odbył, zadaniem lekarzy było potwierdzenie że widzieli kursanta i go badali.
Wszystkim osobom, którym postawiono zarzuty udziału w przestępczym procederze, grozi teraz 12 lat pozbawienia wolności. Policjanci szacują, że w ten sposób zdobyło prawo jazdy co najmniej kilkaset osób zarówno w kraju jak i zagranicą. Ale skala zjawiska może okazać się znacznie większa wraz z rozwojem śledztwa.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24