Ostatni raz widziano ją jak bawiła się na placu zabaw. Kilka godzin później szukało jej już kilkadziesiąt osób. Policję wezwała wychowawczyni domu dziecka, bo zaniepokoiła się, że jej ośmioletnia podopieczna zbyt długo nie wraca z dworu. Finał poszukiwań okazał się tragiczny - w jednym z pustostanów w pobliżu placówki funkcjonariusze odnaleźli zwłoki dziewczynki.
Z wstępnych ustaleń wynika, że ośmiolatka została zamordowana. - Teraz policja wyjaśnia okoliczności tego zabójstwa - poinformował asp. sztab. Piotr Kuźma z Komendy Powiatowej Policji we Wschowie (Lubuskie).
Zaginięcie dziewczynki zgłosiła w sobotę wychowawczyni domu dziecka we Wschowie. Zaniepokoiła się, że ośmiolatka długo nie wraca z dworu. Była godzina 18.40 (ostatni raz dziecko widziane było na placu zabaw przed placówką około godziny 15).
Tragiczny finał
Błyskawicznie rozpoczęły się poszukiwania dziewczynki. Ustalono, że mogła oddalić się z innym wychowankiem domu dziecka, 15-letnim chłopakiem. - Był on widziany na terenie toru motocrossowego tzw. kaczych dołów. Idąc tym tropem właśnie tam skierowano najwięcej ludzi – policjantów i strażaków. Około godziny 20.50, w pustostanie przy drodze, przebiegającej niedaleko toru, odnaleziono zwłoki dziecka - relacjonował Kuźma.
Cały czas badane są okoliczności tej zbrodni. Policjanci przesłuchują świadków (jednym z przesłuchiwanych jest widziany z dzieckiem nastolatek) i próbują dotrzeć do osób, które mogły widzieć dziecko w ostatnich godzinach jego życia.
Bezpośrednią przyczynę śmierci dziewczynki ma wyjaśnić sekcja zwłok, którą zarządził nadzorujący postępowanie prokurator.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: SXC