Kto lepiej dba o nauczycieli, czy PiS jest liberalny, i czy Jarosław Kaczyński to premier czy poseł? - to właśnie roztrząsali w debacie nad wnioskiem o odwołanie ministra finansów szef rządu i prezes PiS. Między politykami doszło do ostrej wymiany zdań.
Zaczęło się od wystąpienia prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, który uzasadniał wniosek swojego klubu o wotum nieufności wobec ministra finansów Jacka Rostowskiego (PiS uważa, że powinien stracić stanowisko, bo nie chce obniżyć akcyzy).
Zarzucił on m.in. ministrowi finansów, że nie robi nic, by systematycznie podwyższać pensje nauczycielom i pielęgniarkom. – Nikt nie będzie pracował za 1 tysiąc złotych – przekonywał prezes PiS. Twierdząc jednocześnie, że PO zaniechała reformy finansów publicznych.
Tusk: To hipokryzja
Ta wypowiedź mocno zirytowała premiera Donalda Tuska. – Słowa pana posła Kaczyńskiego wymagają sprostowania. Hipokryzja musi mieć swoje granice – zwrócił się szef rządu do prezesa PiS z sejmowej mównicy. – W pierwszych tygodniach minister Rostowski tak zmienił zapisy budżetu przygotowane przez PiS, by uzyskać maksymalną kwotę podwyżek dla nauczycieli. Jak ktoś, kto w swoim budżecie zaplanował mniejsze środki dla nauczycieli niż rząd, który po nim nastąpił, może używać takich argumentów - pytał szef rządu.
- Chcemy nadal podwyższać pensje, ale w tym celu musimy utrzymać poziom dochodów – mówił premier, uzasadniając dlaczego minister finansów, jest przeciwny obniżaniu akcyzy.
I znów zwrócił się bezpośrednio do prezesa PiS. - Czy to jest postulat solidarnej Polski? (obniżenie akcyzy – red.). Albo utrzymujemy poziom dochodów i podwyższamy wynagrodzenia dla budżetówki, albo nie. A jeśli nie, to gratuluję nawrotu na drogę liberalizmu.
I apelował do PiS: - Pomóżcie nam tak konstruować budżet, żeby wystarczyło pieniędzy dla najbiedniejszych, to wasz polityczny i moralny obowiązek.
Poseł czy premier?
Prezes PiS postanowił odpowiedzieć premierowi. - Jestem wzruszony pana prospołeczną postawą, odnieśliśmy sukces – komentował z sejmowej mównicy, odnosząc się do apelu szefa rządu.
W międzyczasie zacytował Tuwima, co z kolei wywołało przepychankę słowną między nim a wicemarszałkiem Sejmu Stefanem Niesiołowskim z PO, który prowadził obrady.
- Można patrzeć na życie społeczne tak, jak bohater Tuwima, który widział drzewa, ale nie widział lasu, albo widzieć jednak las.
Niesiołowski: - Proszę o sprostowanie, a nie cytowanie Tuwima.
Kaczyński ripostował, wytykając przy tej okazji Tuskowi, że nazwał go posłem a nie premierem. - Właśnie prostuję. Pan premier, czy właściwie poseł, bo posłem też jest…. Ale ja nie czuję się urażony, proszę bardzo mogę być posłem, jestem zaszczycony.
I kontynuował: - Jeśli chodzi o gospodarkę, to jest tak, jak kierowanie samochodem, czyli podejmowanie decyzji.
Na te słowa, posłowie Platformy zareagowali gromkim śmiechem - prezes PiS nie ma bowiem prawa jazdy.
Niesiołowski do Kaczyńskiego: - Albo pan będzie prostował, albo odbiorę panu głos
Kaczyński do Niesiołowskiego: Proszę, żeby pan się trochę hamował.
Ten zapominając, że mówi przy włączonym mikrofonie, zapytał: Słucham? Co on powiedział….
Kropkę nad „i” w tej wymianie zdań postawił minister finansów. - Panie pośle, panie premierze. Ja wiem, że ma pan zacięcie literackie - zwrócił się do Kaczyńskiego. - Ale warto też pamiętać o liczbach.
mac/tr
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24