W związku ze szczytem NATO w Warszawie od 7 do 10 lipca będzie obowiązywał zakaz spontanicznych zgromadzeń, BOR zyska prawo do rejestrowania obrazu i dźwięku, a pracujący przy szczycie Sojuszu żołnierze i funkcjonariusze otrzymają ekwiwalent za nadgodziny.
W środę w Sejmie projekt nowelizacji specjalnej ustawy związanej z przygotowaniem do szczytu przedstawił w pierwszym czytaniu wiceminister MON Bartłomiej Grabski. Projekt trafi teraz do sejmowej komisji obrony narodowej. Rządowy projekt nowelizacji ustawy o szczególnych rozwiązaniach związanych z Organizacją Szczytu Traktatu Północnoatlantyckiego w Rzeczypospolitej Polskiej w Warszawie w 2016 r. został opracowany w związku z rosnącym zagrożeniem terrorystycznym na świecie. Podczas szczytu NATO 8 i 9 lipca oraz bezpośrednio przed i po jego zakończeniu konieczne jest wzmocnienie bezpieczeństwa - uzasadniał Grabski.
Co przewiduje projekt?
Projekt zakłada, że od północy 7 lipca do 10 lipca, do godz. 24, na terenie Warszawy obowiązywał będzie zakaz uczestnictwa w zgromadzeniach spontanicznych. Funkcjonariusze BOR będą mieli prawo do rejestrowania obrazu i dźwięku w trakcie wydarzeń związanych ze szczytem. Zarejestrowany materiał – niezawierający dowodów popełnienia przestępstwa lub wykroczenia – zostanie zniszczony nie później niż po upływie 30 dni od daty zarejestrowania.
Według projektu między 15 czerwca a 15 lipca będzie można przedłużyć czas służby żołnierzom oraz funkcjonariuszom policji, ABW, Państwowej Straży Pożarnej, Straży Granicznej i BOR. Funkcjonariuszom i żołnierzom za nadgodziny zostanie wypłacony zryczałtowany ekwiwalent pieniężny. Ma to zapobiec grupowemu odbieraniu wolnych dni za godziny nadliczbowe, co mogłoby osłabić kadrowo te służby, a w rezultacie niekorzystnie wpłynąć na bezpieczeństwo obywateli. Specjalna ustawa ma ponadto wyłączyć spod procedury zamówień publicznych zamówienia na dostawy, usługi oraz roboty budowlane związane z organizacją szczytu NATO. Zgodnie z projektem CBA będzie kontrolować te zamówienia.
"Nie mamy czasu"
Za projektem opowiedziało się PiS. Piotr Kaleta (PiS) podkreślał, że zbliżający się szczyt jest ważnym wydarzeniem nie tylko dla wzmocnienia bezpieczeństwa w Europie, ale też na świecie. - Niestety poprzednia ekipa pozostawiła wszystko w rozsypce. (...) Konieczne jest podjęcie natychmiastowych działań, aby to wyzwanie zostało podjęte w sposób należyty - podkreślił.
Dodał, że "absolutnie konieczne jest zapewnienie bezpieczeństwa tego wydarzenia". - Nie mamy innego wyjścia i nie mamy czasu - powiedział.
"Obrażacie naszych sojuszników"
W debacie nad projektem krytyczna wobec zapisów była Platforma Obywatelska. Cezary Tomczyk (PO) podkreślał, że szczyt NATO "jest niewątpliwie wielkim sukcesem Polski, prezydenta Bronisława Komorowskiego i poprzedniego rządu". - Obecny rząd musi tylko pewne ustalenia dokonać i tu się rodzi podstawowe pytanie: czy rząd PiS-u naprawdę chce ten szczyt zorganizować, czy chce, żeby był totalną klapą - pytał.
Nawiązywał przy tym do wypowiedzi m.in. ministra obrony narodowej Antoniego Macierewicza oraz wicepremiera i ministra rozwoju Mateusza Morawieckiego. - Słyszymy słowa wicepremiera Morawieckiego, który mówi, że wybór w Stanach Zjednoczonych w wyborach prezydenckich, to wybór między dżumą a cholerą. Słyszymy, że pan (były prezydent) Bill Clinton właściwie powinien udać się do lekarza, jeśli krytykuje to, co dzieje się w tej chwili w Polsce. Słyszymy w końcu od ministra obrony narodowej, ministra Macierewicza, że Stany Zjednoczone to młoda demokracja i nie będą nas pouczać - mówił. - Obrażacie naszych sojuszników z Europy Zachodniej, mimo że te kraje pomagały nam wejść do UE i NATO. Ktoś może sądzić, że ten szczyt przebiegnie w ciepłej atmosferze po takich wystąpieniach? - pytał Tomczyk. Dodał, że "gdyby nie ustalenie poprzedniego rządu, mielibyście szczyt NATO zakończony kompletnym fiaskiem". - Straty wizerunkowe, które nam teraz fundujecie, są niewątpliwie nie do odrobienia - dodał poseł, zastrzegając, że "dziś Polska jest na ustach wszystkich, ale już nie jako wzór demokratycznych przemian tylko wręcz odwrotnie, jako kraj specjalnej troski". Podkreślił, że w jego opinii szef MON, za swoje ubiegłotygodniowe wypowiedzi w Sejmie powinien trafić przed Trybunał Stanu. - Z tej trybuny sejmowej minister Macierewicz zdradzał tajemnice wojska, oskarżał własną armię o nieudolność, a potem dziwnym trafem okazało się, że w ciągu kilku tygodni, w sumie kilku dni uzdrowił polską armię - powiedział. Tomczyk podkreślił równocześnie, że PO nie zgadza się na rozwiązanie, by w trakcie szczytu, na terenie Warszawy obowiązywał zakaz zgromadzeń spontanicznych. - Tu trzeba powiedzieć wyraźnie 'nie', bo nie godzimy się na ograniczenie wolności zgromadzeń pod żadnym płaszczykiem - podkreślił. Kaleta, odnosząc się do wypowiedzi Tomczyka, powiedział, że poseł PO wie doskonale, iż w posiedzeniach tajnych przedstawiane są posłom różne schematy, sposoby działania i obecny stan polskiej armii. - Wie pan, że więcej z tej mównicy nie możemy powiedzieć, jak to strasznie tragicznie wygląda po państwa rządach. W związku z tym troszkę więcej szacunku do tego, co mówił minister Macierewicz, bo doskonale zdaje pan sobie sprawę, że on miał rację - powiedział.
Obawa o zakaz zgromadzeń
W debacie Jerzy Meysztowicz (Nowoczesna) podkreślał, że jego ugrupowanie "będzie wspierać te działania, które zapewnią, że szczyt będzie sukcesem". Dodał, że Nowoczesna poprze proponowane rozwiązania. Zastrzegł równocześnie, że sam fakt, iż po dwóch miesiącach dochodzi do nowelizacji ustawy, świadczy o tym, że "nie wszystko jest takie przemyślane i dopięte na ostatni guzik".
Nawiązując do zapisu o zakazie organizowanie spontanicznych zgromadzeń zaapelował, by rząd nie traktował w ten sposób zgromadzeń osób, "które chcą wyrazić swój sprzeciw wobec działań rządu". Wiceminister Grabski, odpowiadając na pytania Jerzego Gosiewskiego (PiS) wyjaśnił, że o likwidacji zapisów z monitoringu dźwiękowego i wizyjnego będzie decydował BOR zgodnie z własnymi przepisami. Grabski zaznaczył, że zakaz zgromadzeń będzie miał charakter epizodyczny - trwał tylko 4 dni, gdy będzie organizowany szczyt, a nie ma na celu ograniczania swobód obywatelskich. Szczyt NATO odbędzie się na Stadionie Narodowym w Warszawie, ma kosztować ok. 160 mln zł. Przywódcy delegacji spotkają się też w Pałacu Prezydenckim w sali, gdzie w 1955 r. podpisano Układ Warszawski. Szefowie dyplomacji mają się spotkać na roboczym obiedzie w Teatrze Wielkim; jako miejsce spotkania ministrów obrony wskazano Pałac Prymasowski. Wybór Polski na miejsce kolejnego szczytu ogłoszono na szczycie NATO w Walii w 2014 roku. Na czas szczytu ma zostać wzmocniona obrona powietrzna, loty w pewnych rejonach zostaną ograniczone lub zakazane, organizatorzy wstąpili też do Kwatery Głównej NATO o wydzielenie samolotów rozpoznania i wczesnego ostrzegania AWACS. Samoloty tego systemu standardowo są kierowane do nadzoru nad przestrzenią powietrzną podczas dużych przedsięwzięć, nie tylko w czasie szczytów NATO, ale także imprez sportowych.
Autor: kg/ja / Źródło: PAP