Nadal nie zatrzymano zabójcy młodej kuratorki z Dolnego Śląska, choć od brutalnego morderstwa minęło już dwa tygodnie. Powód? Nie ma dowodów, które pozwoliłby postawić zarzuty.
28-letnia kuratorka zginęła, kiedy przyjechała z interwencją do rodziny, którą się opiekowała. W Michałowie na Dolnym Śląsku pod jednym z domów została uderzona w głowę, potem sprawca zawlókł ją do pobliskiego pomieszczenia gospodarczego i zadał kolejne ciosy, najprawdopodobniej metalową rurką. Kobieta zmarła w szpitalu.
"Pracują do późnych godzin nocnych"
Mimo że od tragicznego zabójstwa minęło już dwa tygodnie, śledczy nie znaleźli zabójcy. Udało im się przesłuchać jedynie kilka osób w charakterze świadków. - Zebrany materiał dowodowy nie pozwolił żadnej z nich na postawienie zarzutów - powiedziała na antenie TVN24 Małgorzata Klaus, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu.
Zapewniła jednocześnie, że policjanci i prokuratorzy są bardzo zaangażowani w wyjaśnienie sprawy. - Pracują do późnych godzin nocnych - podkreśliła Klaus. I dodała, że z uwagi na dobro śledztwa nie może podać szczegółów ustaleń.
Zabójstwo kuratorki minister sprawiedliwości Krzysztof Kwiatkowski określił jako "największą od wielu lat tragedię wymiaru sprawiedliwości" i zapowiedział, że będzie osobiście nadzorował śledztwo w tej sprawie.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24