Zarzut zabójstwa postawiła we wtorek Prokuratura Rejonowa w Sosnowcu 31-letniemu mężczyźnie, który w poniedziałek rano zabił ekspedientkę ze sklepu spożywczego. Grozi mu dożywocie.
Jak powiedziała prokurator Elżbieta Cichy mężczyzna przyznał się do zabójstwa. Poinformowała ponadto, że potwierdziły się podejrzenia świadków, według których powodem morderstwa mógł być alkohol, którego kobieta nie chciała dać mężczyźnie "na kreskę".
Nie dostał czego chciał, więc chwycił za butelkę
Sam podejrzany zeznał, że chciał, żeby kobieta oprócz pieniędzy z kasy dała mu alkohol. Kiedy ekspedientka, odmówiła i chciała go wyrzucić ze sklepu. Mężczyzna uderzył ją butelką w głowę. Potem zadał kilkadziesiąt kolejnych ciosów rozbitymi i pełnymi butelkami.
Do zdarzenia doszło w poniedziałek po godz. 7 rano. Pijany 31-latek wszedł do sklepu i zamknął od środka drzwi niewielkiego pawilonu. Zgromadzeni na zewnątrz ludzie widzieli, że w środku trwa szamotanina i wezwali policję. Po pewnym czasie napastnik otworzył drzwi i został zatrzymany. Późniejsze badanie wskazało, że miał 1,7 promila alkoholu w wydychanym powietrzu.
Nie było szans na uratowanie kobiety
Próby reanimacji ekspedientki nie przyniosły rezultatu. Kobieta miała wiele ran ciętych na całym ciele. Wstępne wyniki sekcji zwłok wykazały, że zmarła właśnie w wyniku rozległych obrażeń głowy.
39-letnia kobieta, właścicielka osiedlowego sklepu, była mężatką i osierociła kilkunastoletniego syna.
Zabójca miał pracę, jest kawalerem, mieszkał z matką. Był już wcześniej znany sosnowieckiej policji z ekscesów alkoholowych i zakłócania porządku. Prokuratura zwrócuiła się do sądu o jego aresztowanie.
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: PAP