Po niemal roku rusza proces 35-letniego łodzianina, który odpowie za dokonanie trzech zabójstw. Mężczyzna zadał swojej żonie i dzieciom śmiertelne ciosy siekierą. Mariusz M. przyznał się do winy i wyznał, że zabójstwa planował od dłuższego czasu.
Rodzinna tragedia miała miejsce w połowie września ub. roku wieżowcu przy ul. Dąbrowskiego w Łodzi. W jednym z mieszkań policja znalazła trzy ciała: 14-letniego chłopca, 9-letniej dziewczynki i ich 35-letniej matki. Cała trójka zginęła od uderzeń siekierą.
Potrójne zabójstwo
Zwłoki dwójki dzieci funkcjonariusze znaleźli w dziecięcym pokoju - leżały w łóżkach. 35-letnia kobietę, ich matkę odnaleziono w drugim pokoju, całkowicie przykrytą kołdrą. Kobieta oprócz śladów po ciosach siekierą miała poderżnięte gardło.
35-letni Mariusz M. - ojciec i mąż ofiar przebywał w trzecim pokoju. Z ciętymi ranami na nadgarstkach został przewieziony do szpitala. Jak potem wyjaśnił, zabójstwo rodziny planował wcześniej, a sam chciał popełnić samobójstwo.
Prokuratura przedstawiła mężczyźnie zarzuty dokonania trzech zabójstw. Mężczyzna przyznał się do winy.
Proces
Dziś przed łódzkim sądem okręgowym rozpocznie się proces M. Grozi mu nawet dożywocie.
Mężczyzna od lat leczył się na depresję, a po obserwacji psychiatrycznej biegli stwierdzili, że w chwili zbrodni miał w znacznym stopniu ograniczoną poczytalność. To oznacza, że sprawca może ponosić odpowiedzialność karną, ale w przypadku skazania może liczyć na nadzwyczajne złagodzenie kary.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24