Minister edukacji Katarzyna Hall chce zmienić przepis wprowadzony przez Romana Giertycha, który za naganne zachowanie pozwala na pozostawienie ucznia w tej samej klasie na następny rok. - Nie ma merytorycznego powodu, by tak się działo - tłumaczy Hall. Według "Rzeczpospolitej" nowe przepisy mają wejść w życie z nowym rokiem szkolnym. Nie wszyscy się z tego cieszą.
Zrównanie wagi oceny z zachowania z notami z przedmiotów nauczanych w szkole było pomysłem ministra edukacji w rządzie PiS prof. Michała Seweryńskiego. Przepisy, które pozwoliły na pozostawianie w tej samej klasie uczniów, którzy drugi rok z rzędu otrzymali naganną ocenę z zachowania (decyduje rada pedagogiczna), wprowadził jednak dopiero jego następca Roman Giertych.
Minister zdecydowana
Zgodnie z jego rozporządzeniem bezwzględnie na drugi rok w tej samej klasie pozostawiany miał być ten uczeń, który otrzymał ocenę naganną z zachowania trzeci raz z rzędu. Taką sytuację będziemy mieli po raz pierwszy na koniec tego roku szkolnego. Minister Hall jest przeciwniczką stosowania takich rozwiązań.
W rozmowie z "Rzeczpospolitą" zaznacza ona, że "nie ma powodu, by ucznia, który ma dobre oceny, ale źle się zachowuje, pozostawiać na następny rok w tej samej klasie, by nudził się i jeszcze bardziej rozrabiał". Minister zapowiada, że najpóźniej w maju podpisze rozporządzenie, które zniesie możliwość niepromowania do następnej klasy za złe zachowanie, tak by nowe przepisy zaczęły obowiązywać od nowego roku szkolnego. Hall dodaje jednak, że zmiana będzie jeszcze konsultowana.
Nauczyciele mają różne zdania
Co na te plany nauczyciele? Są podzieleni. Część z nich broni decyzji minister Hall i wskazuje, że pozostawianie uczniów w tej samej klasie na drugi rok za naganne zachowanie wcale nie sprawia, że zamieniają się w uczniów "wzorowych". Według Marioli Ignatowskiej, dyrektorki Gimnazjum nr 41 w Łodzi zmiana przepisu wprowadzonego przez Giertycha jest jednak złym pomysłem.
W rozmowie z "Rzeczpospolitą" dyrektor opowiada, że w ubiegłym roku szkolnym rada pedagogiczna zdecydowała o niepromowaniu dwóch uczniów, którzy otrzymali drugą z kolei naganną ocenę. – To był szok dla wszystkich uczniów, że za wulgaryzmy, lekceważenie pani z szatni czy wagary można zostać w tej samej klasie. Ci, którzy już mają jedną naganną, bardziej się mobilizują do dobrego zachowania: mniej jest odzywek do nauczycieli na lekcjach, opuszczania zajęć – zapewnia.
– Ten zapis nam pomaga – twierdzi Monika Michalik, dyrektorka Gimnazjum nr 4 w Katowicach. – Czasem uczeń śmieje się nauczycielowi w twarz: "Zaliczyłem, zdałem, to co mi teraz pani może zrobić?". Szczególnie gimnazja powinny mieć chociaż pozostawioną możliwość brania pod uwagę oceny z zachowania - wskazuje.
Źródło: "Rzeczpospolita"
Źródło zdjęcia głównego: TVN24