- Jestem przekonana, że może wydarzyć się wszystko. Jeżeli Komitet Polityczny zdecyduje się na wyrzucenie Michała Kamińskiego, będzie to znaczyło, że ta partia na prawdę się zamyka i zbliża się do bycia takim LPR-em - w ten sposób Joanna Kluzik-Rostkowska skomentowała emocjonalną wypowiedź Michała Kamińskiego w TVN24.
Europoseł PiS w programie "Tak jest" przyznał, że najprawdopodobniej zostanie wyrzucony z partii. Kamiński powiedział też, że otrzymał w środę telefon od polityka PiS-u, który powiedział mu, że "może uniknąć złego losu", jeśli opowie o spotkaniu z wyrzuconymi posłankami Joanną Kluzik-Rostkowską i Elżbietą Jakubiak. - Nie będę kablem i nie będę donosicielem - dodał.
"Też bym się zdenerwowała"
Kluzik-Rostkowska przyznała później w TVN24, że rozmawiała z Kamińskim na temat telefonu od ważnego polityka. Tak jak europoseł nie chciała podać jego nazwiska.
- Myślę, że Michał powiedział dzisiaj bardzo ważne słowa. Ja się pod nimi podpisuję. Rzeczywiście nakłanianie kogoś, żeby przekazywał treść prywatnych spotkań to nie jest właściwy sposób komunikowania się między ludźmi - podkreśliła.
Zaznaczyła też, że rozumie emocje, jakie kierowały Kamińskim. - Gdyby do mnie zadzwoniono z taką propozycją, to również by mnie to zdenerwowało - dodała.
Posłanka powiedziała, że ws. Kamińskiego w najbliższym czasie spodziewa się decyzji każdego rodzaju. - Jestem przekonana, że może wydarzyć się wszystko. Aczkolwiek jeżeli Komitet Polityczny zdecyduje się na wyrzucenie Michała Kamińskiego to będzie to znaczyło, że ta partia na prawdę się zamyka i zbliża się do bycia takim LPR-em - podsumowała.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: PAP