Uprowadzili go, gdy wychodził ze sklepu. Wywieźli w miejsce, gdzie nikt nie mógł go usłyszeć, związali ręce, pobili i zagrozili, że "zakopią albo utopią". Ale że negocjacje z rodziną nie szły chyba tak dobrze, jak planowali, porywacze 17-latka z Elbląga wpadli na pomysł, że go wypuszczą a on sam przyjdzie do nich z okupem za siebie. Przyszedł z policją. Wszystkim zatrzymanym grozi teraz do 15 lat więzienia.
Do porwania doszło w 11 listopada po południu, gdy 17-letni chłopak wyszedł na ulicę z jednego ze sklepów. Ktoś uderzył go w głowę, wciągnął do samochodu i wywiózł w ustronne miejsce. Tam porywacze związali mu żyłką ręce, zaczęli bić, dusić i straszyć, że po tym jak przestaną, będą go już mogli tylko zakopać albo utopić.
W międzyczasie, jak wynika z ustaleń policji, porywacze mieli zażądać od rodziny chłopaka okupu. W pewnym momencie uznali jednak, że bardziej im się opłaci "zaufać" porwanemu i w zamian za obietnicę, że sam wyniesie z domu pieniądze i kosztowności, wypuścić. Jak wymyślili, tak zrobili, a 17-latek przystał na ofertę.
Zamiast pieniędzy policjant
Danego słowa jednak "nie dotrzymał" i zamiast wynieść pieniądze, jeszcze tego samego dnia poszedł na policję. Gdy 13 listopada chłopak przyszedł w umówione miejsce z torbą foliową wypełnioną pieniędzmi jego każdy ruch śledził już policyjny sprzęt. Pierwszego porywacza, 21-letniego Marcina S., ps. Sieniak, funkcjonariusze zatrzymali od razu - gdy próbował podjąć okup. Kolejni wpadali w następnych dniach.
W podpasłęckiej miejscowości Marwica zatrzymano 35-letniego Zbigniewa Ł. A dwóch ostatnich, 25-letniego Marcina B., ps. Wąs, oraz 24-letniego Damiana D., ps. Dolar, w Elblągu.
Wszyscy przyznali się do porwania. Zostali aresztowani na trzy miesiące. Są znani policji - byli już karani za rozboje, pobicia i kradzieże.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24