Kandyduję do Parlamentu Europejskiego, bo gdy widzę, jak marnowany jest dorobek pokolenia Solidarności i pozycja międzynarodowa Polski, to mnie szlag trafia – powiedział w sobotę były minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski. Podkreślił też, że kandydując do PE, nie chce pozwolić, aby obecnie rządzący wyprowadzili Polskę z Unii Europejskiej.
Radosław Sikorski wystartuje z "jedynki" listy Koalicji Europejskiej do europarlamentu w okręgu kujawsko-pomorskim. Wybory do PE odbędą się 26 maja. Polacy będą wybierać 52 europosłów.
Sikorski: Szlag mnie trafia, jak widzę marnowanie pozycji Polski. Dlatego kandyduję
Sikorski zwrócił się do ludzi zebranych na Radzie Krajowej PO i powiedział, że się za nimi stęsknił.
- Stęskniłem się i kandyduję, bo jak widzę, jak marnowany jest dorobek całego pokolenia Solidarności i międzynarodowa pozycja Polski, to mnie po prostu szlag trafia - oświadczył były szef MSZ.
- Kandyduję, bo nie chcę pozwolić tej ekipie bezczelnych partaczy na wyprowadzenie nas z Unii Europejskiej. Nie ma miesiąca, żeby nie doprowadzili do jakiejś kompromitacji - ocenił Sikorski.
"Polexit już się dzieje"
Nawiązując do Konferencji Bliskowschodniej zorganizowanej przez Polskę podkreślił, że obecnie rządzącym za dwa miliony "naszych złotych udało się dostać 'kopniaki' jednocześnie od Iranu, Stanów Zjednoczonych i Izraela".
Sikorski zauważył również, że brexit zaczynał się od "szczucia na Unię Europejską", od mówienia, że Unia wszystko narzuca i "produkuje takiego absurdy jak proste czy krzywe banany". - Od tego się zaczęło i od tego się zaczyna u nas - przekonywał Sikorski.
Jak ocenił, brexit to dla Wielkiej Brytanii upokorzenie, ale dla Polski wyjście z UE byłoby tragedią narodową.
- Kandyduję do Parlamentu Europejskiego, bo polexit już się dzieje, już nas wyprowadzili z automatycznej procedury stosowania Europejskiego Nakazu Aresztowania. W pewnym sensie już nas wyprowadzili, bo gdyby Polska dzisiaj kandydowała czy to do NATO, czy Unii Europejskiej, to by takiej Polski nie przyjęli - stwierdził Sikorski.
"Jesteśmy w połowie drogi do Budapesztu"
Jak zauważył, PiS już negocjuje przyszłą przynależność do nacjonalistycznej grupy w PE. A ci nacjonaliści – jak ocenił – mają bardzo sprzeczne interesy.
- Ale wszyscy z nich otrzymują czy to polityczne, czy to cybernetyczne, czy to finansowe wsparcie od prezydenta Rosji Władimira Putina - powiedział Sikorski.
Podkreślił, że prezes PiS Jarosław Kaczyński obiecał, iż w Warszawie będzie Budapeszt. - I słowa dotrzymuje, już jest upartyjniony Trybunał Konstytucyjny, już są przejęte media publiczne, już prokuratura, na przykład mnie, przesłuchuje w sprawie zdrady dyplomatycznej. Już nasza praworządność jest kwestionowana. Tak, wydaję mi się, że jesteśmy w połowie drogi do tego Budapesztu - mówił były szef MSZ.
Autor: ads//plw//kwoj / Źródło: PAP