200 tysięcy mieszkańców Mazowsza przez pięć godzin nie miało w swoich domach prądu. Już mają. Drugie tyle cały czas czeka na interwencję, która przywróci im światło i nadzieję, że tej nocy nie będą marznąć. W Mińsku Mazowieckim, Wyszkowie i Garwolinie nad rozwiązaniem tego problemu zastanawiają się zespoły zarządzania kryzysowego.
Rzecznik prasowy wojewody mazowieckiego w komunikacie przesłanym do mediów poinformował, że w pięć godzin operatorom energetycznym udało się przywrócić prąd 200 tysiącom mieszkańców regionu. W tej chwili (stan na godzinę 18 - red.) zazdrości im 260 tysięcy ludzi, którzy na skuteczną interwencję cały czas czekają.
W usuwaniu awarii operatorom pomaga Państwowa Straż Pożarna, która tylko w środę 800 razy wyjeżdżały z interwencjami.
Problemy z siecią
Jeszcze około godziny 14 bez prądu pozostawało około pół miliona mieszkańców Mazowsza. Pierwszy o gigantycznej awarii poinformował portal tvnwarszawa.pl. - Z 900 tysięcy naszych klientów nawet połowa może w tej chwili nie mieć prądu - przyznawała na antenie TVN24 Katarzyna Burda-Mazurek, rzecznik Zakładu Energetycznego Warszawa-Teren S.A.
Burda-Mazurek mówiła, że do firmy cały czas dochodzą informacje o kolejnych awariach. - Jedne linie są włączane, inne wyłączane. Sytuacja jest bardzo dynamiczna. Nasze brygady w całości są w terenie, zmobilizowaliśmy dodatkowo wszystkich naszych kooperantów, którzy świadczą usługi.
Kable w strzępach
Według informacji zakładu energetycznego bez prądu były: Otwock, Wesoła, Sulejówek i Celestynów. Problemy z dostawami miało też wiele innych miejscowości Mazowsza.
Karolina Tyniec-Margańska z RWE Stoen donosiła, że zakłócenia w dostawach energii występowały także w oddalonych od centrum dzielnicach Warszawy - Białołęce i Międzylesiu. Sieć energetyczna w centrum miasta działała bez zakłóceń.
- Naturą sieci miejskiej jest to, że największa jej część znajduje się pod ziemią, co oznacza że nie mają na nią wpływu warunki atmosferyczne, takie jak w dniu dzisiejszym. W przeciwieństwie do sieci pozamiejskich zakłócenia, z którymi mamy do czynienia dzisiaj są niewielkie, dotyczą małego fragmentu naszej sieci. Robimy wszystko co w naszej mocy, aby jak najszybciej przywrócić zasilanie - specjalny zespół pracuje nad możliwie najszybszym przywróceniem dostaw energii - zapewniała.
Awarie usuwane na bieżąco
Wszystkiemu winny jest ciężki, mokry śnieg, powodujący łamanie gałęzi, które z kolei zrywają przewody energetyczne.
- Awarie są usuwane na bieżąco, tak szybko, jak tylko można do nich dotrzeć, bo są utrudnienia także w ruchu. Jeśli aura się nie poprawi, będziemy mieli spore trudności przez kilka najbliższych godzin - dodawała Tyniec.
Premier uspokaja
Od trudnej sytuacji w całej Polsce swoją środową konferencję prasową rozpoczął premier Donald Tusk. Szef rządu podkreślał, że sytuacja w Polsce nie jest bardzo zła.
- Nie ma sytuacji określanej mianem "blackout". Nie ma jakiejś wielkiej awarii w jakimś energetycznym centrum czy elektrowni. Mamy do czynienia, w kilku regionach Polski, z bardzo dużą liczbą lokalnych zniszczeń związanych z gwałtownymi opadami śniegu, deszczu i wichurami - powiedział.
Premier podkreślił także, że co trzy godziny otrzymuje szczegółowe raporty z działań służb niosących pomoc. - Pragnę uspokoić, że ta sytuacja, bardzo przykra i dramatyczna z punktu widzenia rodzin i gospodarstw, które nie mają prądu, jest sytuacją, nad którą panujemy - powiedział.
Zaznaczył także, że problemy związane m.in. z brakami energii mogą utrzymywać się przez kilka godzin. - Prognozy nie są dobre, jeśli chodzi o wieczór i noc. Od jutra (czwartku - przyp.) sytuacja powinna się poprawiać, co będzie oznaczało także większą skuteczność pilnych napraw - podsumował.
Źródło: tvnwarszawa.pl, TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Kontakt TVN24