Dzień przed zaprzysiężeniem rządu Donalda Tuska kierowane przez Jana Szyszkę Ministerstwo Środowiska zgodziło się na ustalenia, z których nasz kraj nie będzie w stanie się wywiązać - informuje "Polska". Chodzi o zmniejszenie ilości ścieków wpływających z naszych rzek do Bałtyku.
Jak informuje "Polska", w ciągu 13 lat mielibyśmy ograniczyć ilość spuszczanego do Bałtyku fosforu o 8,7 tys. ton i azotu o 62,4 tys. ton. Polska zobowiązała się do tego na konferencji, która odbyła się w Krakowie 14–15 listopada 2007 r. pod egidą Helcomu - organizacji zrzeszającej kraje nadbałtyckie. Dla porównania: Niemcy zobowiązali się do redukcji ilości odprowadzanego do Bałtyku azotu tylko o 5,6 tys. ton i fosforu – o 240 ton, zaś Szwecja odpowiednio o 20 tys. ton i 290 ton.
Aby wywiązać się ze zobowiązania, musielibyśmy wybudować lub zmodernizować około 1,7 tys. oczyszczalni i zbudować wiele kilometrów sieci kanalizacyjnej - wylicza "Polska". Koszt tych inwestycji szacuje się na 40 mld zł, z czego Unia Europejska da nam połowę. Tymczasem w tegorocznym budżecie państwa na ochronę środowiska zapisano ledwie 555 mln zł.
Były minister środowiska Jan Szyszko i jego ówczesny zastępca Mariusz Orion-Jędrysek, który reprezentował Polskę na konferencji w Krakowie, umywają ręce. Pytany przez dziennik Szyszko twierdzi, że nie wie, o jakie ograniczenia chodzi. Orion-Jędrysek zasłania się natomiast lukami w pamięci. – Wydaje mi się, że nic nie podpisywałem. Chyba jakąś uchwałę przyjęliśmy, ale szczegółów nie pamiętam - mówi "Polsce".
Źródło: tvn24.pl, "Polska", PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24.pl