Po ujawnieniu korzyści, jakie posłanka PO Lidia Staroń miała odnieść z nowelizacji ustawy, przy której pracowała, "Rzeczpospolita" naświetla jej wcześniejsze wpadki. Decyzję o ewentualnym wykluczeniu Staroń z klubu PO, a nawet z partii, władze Platformy mają podjąć za dwa tygodnie.
Wbrew zapowiedziom zarząd PO nie zajął się w czwartek sprawą parlamentarzystki, której "Rzeczpospolita" zarzuciła, że zarobiła kilkaset tysięcy złotych, bo ustawa w której powstaniu miała duży udział pozwoliła jej tanio wykupić lokal użytkowy. Posłanka zaprzecza twierdzeniom gazety. Uważa, że została pomówiona. CZYTAJ WIĘCEJ
"Grzechów" jest więcej
Tymczasem "Rz" twierdzi, że posłanka zataiła w oświadczeniu majątkowym część swoich dochodów. Chodzi o zyski czerpane z wynajmu lokali w Olsztynie na łączną kwotę ok. 200 tys. zł.
Jak ustaliła "Rzeczpospolita", w oświadczeniu majątkowym w 2004 roku Staroń podała, że na wynajmie zarabia 2400 brutto miesięcznie. Rok później Staroń napisała, że z najmu ma ponad 21 tys. zł. Ale już w 2006 r. posłanka nie ujawniła żadnego dochodu z tych źródeł. Natomiast jej mąż, który prowadzi działalność gospodarczą, w swoim PIT wpisał, że osiągnął dochód prawie 200 tys. zł.
W oświadczeniu posłanka napisała, że ma wspólnotę majątkową z mężem. - Jeśli pieniądze pochodzą z majątku wspólnego, to pani poseł powinna je wykazać - komentuje Sławomir Rybicki, wieloletni szef Komisji Etyki Poselskiej.
"Zapomniane" dopłaty i dług
Poza tym posłanka "zapomniała" - przypomina gazeta - wpisać w rejestrze korzyści ponad 10 tys. zł dopłat na ziemię w swoim gospodarstwie rolnym z 2004 i 2005 r. W kwietniu donosili o tym olsztyńscy dziennikarze TVP.
Kolejny "grzech" Lidii Staroń polegał na zatajeniu długu, jaki posłanka miała wobec spółdzielni mieszkaniowej "Pojezierze". Mimo prawomocnych wyroków sądowych w tej sprawie - zwlekała z oddaniem pieniędzy. Rozliczyła się dopiero w czerwcu 2008, gdy spółdzielnia postraszyła wysłaniem komornika.
Co dalej z "kłopotliwą" posłanką?
Platforma powołała trzyosobowy zespół, który ma wyjaśnić wszystkie kwestie, związane z zarzutami wobec Lidii Staroń. W czasie kolejnego posiedzenia Sejmu o jej przyszłości ma zdecydować zarząd Platformy i prezydium klubu.
"Rzeczpospolita" napisała w czwartek, że dzięki znowelizowanej ustawie posłanka uwłaszczyła w Olsztynie lokal usługowy na gruncie, który wart jest kilkaset tysięcy złotych. Zapłaciła zaś jedynie 749 złotych. Podstawa prawną do tych działań była ustawa, nad którą pracowała w poprzedniej kadencji Sejmu.
Lidia Staroń reprezentowała klub PO w trakcie prac przy nowelizacji prawa spółdzielczego. Rekomendację cofnięto jej w związku z niepotwierdzonymi informacjami, że może być stroną w pracach nad tą ustawą.
Źródło: Rzeczpospolita, PAP
Źródło zdjęcia głównego: PAP/Bartłomiej Zborowski