Andrzej Lepper - brutalny, wulgarny, nadużywający siły i swojej pozycji. Stanisław Łyżwiński - odrażający szantażysta, który płacił tylko po stosunku. Taki obraz byłych posłów Samoobrony rysuje w swoich zeznaniach Aneta Krawczyk. - Lepper dwukrotnie kazał mi klękać i klaskać nad głową. Szarpał za włosy, a ja syczałam z bólu - relacjonuje kobieta.
Złapał mnie za włosy z tyłu głowy u dołu i trzymając zaprowadził do drugiego pokoju. Tam rzucił mnie na łóżko. Zdarł ze mnie bieliznę. Wydaje mi się, że to wtedy był tak bardzo pijany
Jeśli chodzi o pierwszy stosunek, to była kwestia otrzymania przeze mnie posady w zamian za seks. Natomiast te pozostałe stosunki, to był w zasadzie szantaż ze strony Łyżwińskiego
Za każdym razem te stosunki były dla mnie odrażające, obrzydliwe. Łyżwiński nigdy nie pytał, czy mam ochotę na seks z nim. On po prostu podchodził i kazał podciągnąć spódnicę albo zdjąć spodnie
"Kazał klaskać"
- Złapał mnie za włosy z tyłu głowy u dołu i trzymając zaprowadził do drugiego pokoju. Tam rzucił mnie na łóżko. Zdarł ze mnie bieliznę. Wydaje mi się, że to wtedy był tak bardzo pijany - opisywała Krawczyk jedno ze zbliżeń z szefem "Samoobrony" w hotelu poselskim.
Lepper miał też według kobiety nietypowe upodobania. - Dwukrotnie kazał mi klękać i klaskać nad głową. Nie było z jego strony żadnej delikatności ani czułości, dlatego było to takie paskudne. On mnie szarpał za włosy, co sprawiało mi ból. Ja mu chyba nie mówiłam, że to mnie boli, ale na pewno syczałam z bólu i starałam się ręką przytrzymywać swoje włosy. Dwa, trzy dni po mojej wizycie u Leppera rozpoczęłam pracę w biurze poselskim w Tomaszowie - zeznała przed prokuratorami Krawczyk.
Dostawała pensję. Po stosunku
Jakikolwiek bunt nie miał sensu także w przypadku jej relacji ze Stanisławem Łyżwińskim. Bo kiedy tylko Krawczyk próbowała protestować, były poseł straszył, że wyrzuci ją z pracy w jego biurze poselskim i nie zapłaci pensji.
- Jeśli chodzi o pierwszy stosunek, to była kwestia otrzymania przeze mnie posady w zamian za seks. Natomiast te pozostałe stosunki, to był w zasadzie szantaż ze strony Łyżwińskiego. Uważam tak, ponieważ zawsze, kiedy się buntowałam, Łyżwiński mówił jasno i wyraźnie, że na moje miejsce jest tysiąc innych chętnych. Ja przez cały czas uważałam, że jeżeli nie będę uległa wobec Łyżwińskiego, to stracę pracę. Moje życie wówczas to była wegetacja od jednego stosunku do drugiego, ponieważ nie miałam pewności co do zatrudnienia. On mógł mnie usunąć w każdej chwili. Miałam taką sytuację rodzinną i majątkową, że potrzebowałam pracy. On wiedział o mojej sytuacji, bo ja mu o tym powiedziałam - zeznała Krawczyk.
Jak mówiła prokuratorom, były poseł nigdy nie próbował nawet być "dwuznaczny". Jego propozycje zawsze były jasne, wiadomo, o co chodziło. - Za każdym razem te stosunki były dla mnie odrażające, obrzydliwe. Łyżwiński nigdy nie pytał, czy mam ochotę na seks z nim. On po prostu podchodził i kazał podciągnąć spódnicę albo zdjąć spodnie. On to wypowiadał w formie i tonie polecenia. On był często po przepiciu. Miał odrażający oddech - opowiadała.
Z jej zeznań wynika, że praktycznie za każdym razem, gdy zbliżał się dzień wypłaty Krawczyk musiała oddawać się Łyżwińskiemu. Pensję zawsze dostawała do ręki. - Dopiero po takim zbliżeniu otrzymywałam pieniądze. Pamiętam, że raz było tak, że przyjechałam po wypłatę do hotelu poselskiego do Łyżwińskiego, on mi jej nie wypłacił, ale zaprowadził mnie do pokoju do posła Leppera, z którym odbyłam stosunek. Dopiero po tym fakcie otrzymałam pieniądze - relacjonowała.
Zamknięty proces
Proces w sprawie seksafery rozpoczął się w maju ubiegłego roku przed sądem w Piotrkowie Trybunalskim. Sąd utajnił jego przebieg ze względu na ważny interes oskarżonych (z wnioskiem o utajnienie wystąpił prokurator i pełnomocnik Anety Krawczyk). Ale Andrzej Lepper i Stanisław Łyżwiński chcieli jawnego procesu. Szef Samoobrony będzie zeznawać na początku lutego i domaga się ujawnienia swoich zeznań. Twierdzi, że ma dowody, że nie było go w miejscach, o których opowiada Aneta Krawczyk.
Źródło: "Dziennik"
Źródło zdjęcia głównego: fotorzepa