Prawie sześć godzin zeznawała przed sądem w Piotrkowie Trybunalskim Urszula K., kolejna pokrzywdzona w tzw. seksaferze w Samoobronie. O zgwałcenie jej podejrzewany jest Stanisław Łyżwiński. Tymczasem żona byłego posła twierdzi, że ma nowe dowody na niewinność męża.
Rozprawa odbywająca się za zamkniętymi drzwiami była kilka razy przerywana przez sąd. - Były emocje, bo są to bardzo drastyczne sytuacje, które znowu powracają. Na pewno nie są to dla pokrzywdzonej łatwe zeznania – powiedziała po rozprawie pełnomocnik Urszuli K. mecenas Agata Kalińska-Moc.
Obrońca oskarżonych mec. Wiesław Żurawski uważa, że zeznania poniedziałkowego świadka są niewiarygodne, bo – jego zdaniem – w żaden sposób nie można ich zweryfikować. Natomiast Kalińska-Moc stwierdziła, że na sali nie padły żadne pytania ze strony obrońców i oskarżonego, które mogły podważyć wiarygodność świadka.
Łyżwińska: mam nowe dowody
W rozprawie nie uczestniczyli Lepper i Aneta Krawczyk. Przyjechała natomiast Wanda Łyżwińska, żona głównego oskarżonego w seksaferze. Przedstawiła dziennikarzom kolejne dowody, które - jej zdaniem - mają świadczyć o kłamstwach świadków.
Jej zdaniem wiarygodność Urszuli K. podważa kolejność zdarzeń: zgwałcona miała zostać w 2002 roku, rok później została wyrzucona z partii - a jednak w 2006 roku złożyła pismo o ponowne przyjęcie do ugrupowania i chciała z ramienia Samoobrony kandydować do sejmiku, na wójta gminy lub do rady powiatu.
- Krótko mówiąc chodziło o pieniądze. Jest to zemsta osób pokrzywdzonych, które przegrały wybory samorządowe – komentowała Łyżwińska.
"Krawczyk kłamie"
Jej zdaniem kolejnymi dowodami na to, „że Aneta Krawczyk kłamie” mają być upoważnienia Krawczyk do rejestracji listy w wyborach do parlamentu w 2005 r. i jej oświadczenie do kandydowania w tych wyborach. - Niech nie mówi, że była pod presją, że była szantażowana przez Leppera lub Łyżwińskiego tylko dlatego, że bała się stracić pracę. Jest to nieprawda – komentowała była posłanka. Dodała, że obrońcy oskarżonych będą chcieli dołączyć te materiały do akt sprawy.
Proces w sprawie tzw. seksafery w Samoobronie toczy się za zamkniętymi drzwiami ze względu na "ważny interes prywatny pokrzywdzonych". Stanisław Łyżwiński, który od sierpnia ub. roku przebywa w areszcie, oskarżony jest m.in. o gwałt. Andrzej Lepper usłyszał zarzut "żądania i przyjmowania korzyści o charakterze seksualnym" od działaczek Samoobrony, w tym od Anety Krawczyk.
Liderowi Samoobrony grozi kara do ośmiu, a Łyżwińskiemu - do 10 lat więzienia. Politycy nie przyznają się do winy i konsekwentnie odmawiają składania wyjaśnień.
Do tej pory sąd przesłuchał troje pokrzywdzonych w sprawie: Anetę Krawczyk, Patrycję F. oraz Zbigniewa B., do którego porwania i przetrzymywania zdaniem prokuratury Łyżwiński miał podżegać w latach 1999-2000.
Śledztwo w sprawie tzw. seksafery w Samoobronie wszczęto w grudniu 2006 r. po publikacji w "Gazecie Wyborczej". Tekst powstał na podstawie relacji Anety Krawczyk, b. radnej Samoobrony w łódzkim sejmiku i b. dyrektor biura poselskiego Łyżwińskiego. Kobieta utrzymuje, że pracę w partii dostała za usługi seksualne świadczone Łyżwińskiemu i Lepperowi.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24