To była walka z czasem. Płyta nagrobna przygniotła pięcioletniego chłopca na gorzowskim cmentarzu. Wiktor doznał poważnych obrażeń, w ciężkim stanie trafił do szpitala. Przez kilkanaście godzin lekarze walczyli o jego życie. I wygrali, choć zła pogoda i mgła uniemożliwiły lot śmigłowca, który miał przetransportować chłopca do szpitala w Warszawie.
Do wypadku doszło w dzień Wszystkich Świętych. Wiktor z rozległym urazem wątroby, uszkodzoną trzustką i zmiażdżoną śledzioną trafił do gorzowskiego szpitala. Niestety tam lekarze nie byli w stanie udzielić dziecku specjalistycznej pomocy. Chłopiec wymagał przetransportowania do Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie.
Jednak na drodze pojawił się problem - gęsta mgła. Ratowniczy helikopter, ze względu na złą pogodę nie mógł polecieć. Zaczęła się dramatyczna walka z czasem. Chłopiec się wykrwawiał, potrzebował natychmiastowej pomocy.
Mgła uniemożliwiła lot
- Pacjent w momencie przywiezienia był praktycznie wykrwawiony, udało się go utrzymać przy życiu i opatrzyć doraźnie - mówi Piotr Gajewski, Ordynator Oddziału Chirurgii Dziecięcej, Szpitala w Gorzowie Wielkopolskim.
Potrzeba było jednak fachowca, bo jeden zły krok mógł doprowadzić do śmierci: - Nadmierne wysiłki lekarza, który jest dobrym chirurgiem, ale niedoświadczonym w chirurgii wątroby (...) mogą się skończyć śmiercią pacjenta na stole - mówi prof. Piotr Kaliciński, Kierownik Kliniki Chirurgii Dziecięcej i Transplantacji Narządów z Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie.
Uratowali mu życie
Gorzowscy lekarze uratowali Wiktorowi życie, ale pałeczkę musieli przejąć specjaliści ze stołecznego centrum. Pierwszy kontakt z lotniczym pogotowiem ratunkowym był tuż po operacji. Wówczas gęsta mgła uniemożliwiła lot śmigłowcem. Kolejne godziny nie przyniosły poprawy.
Robert Gałązkowski, dyrektor lotniczego pogotowia ratunkowego uważa, że dyspozytor podjął słuszną decyzję, że zadysponował właśnie transport śmigłowcem: - To najszybszy śmigłowiec - mówi. - Żeby dziecku pomóc, a nie zaszkodzić, żeby nie przekładać go z karetki do śmigłowca i znowu do karetki, dyspozytor podjął słuszną decyzję o zadysponowaniu tego śmigłowca i przewiezieniu bezpośrednio pod Centrum. Ale warunkiem bezwzględnym była pogoda - dodaje.
"Siła wyższa" nie zaszkodziła
Opóźniony lot na szczęście nie spowodował pogorszenia stanu zdrowia dziecka. - Tych parę godzin, o które opóźnił się transport, to są rzeczy, których nikt nie jest w stanie przewidzieć. To na szczęście nie pogorszyło stanu pacjenta, a właściwie pozwoliło go lepiej przygotować, wyrównać - mówi prof. Kalciński.
W tym czasie gorzowskim lekarzom udało się bowiem ustabilizować stan Wiktora i można go było przewieźć karetką na lotnisko w podszczecińskim Goleniowie. Stąd samolot z ratownikami na pokładzie zabrał go do Warszawy i chłopiec trafił pod opiekę specjalistów z Centrum Zdrowia Dziecka.
Tu Wiktor przeszedł kolejne operacje. Teraz jego stan się polepsza.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24