Policjanci z Wielkopolski nie zmrużyli oka w nocy - zorganizowali blokadę dróg wiodących z Gniezna do Sieradza. Ale nie polowali na groźnego przestępcę - dybali na ukradzioną przez 39-latka... karetkę pogotowia. Ambulans udało się zatrzymać, a niesforny pacjent stanie przed sądem.
Mężczyzna trafił do jednego z gnieźnieńskich szpitali z Sieradza. Został przywieziony karetką pogotowia. Według opinii lekarza, nie było powodów, żeby mężczyzna zostawał w szpitalu.
Po wyjściu z placówki, około godz. 1 w nocy, pacjent, nie widząc innej możliwości dotarcia z powrotem do domu wsiadł za kierownicę stojącej przed szpitalem karetki i odjechał. Pracownicy pogotowia, po kilku minutach, zorientowali się, że brakuje im samochodu i wszczęli alarm.
Nocny pościg
Policja próbowała zatrzymać karetkę na drodze. Odesłany z kwitkiem pacjent nie zamierzał się jednak zatrzymać do kontroli. Funkcjonariusze wszczęli pościg. Po kilkudziesięciu minutach w Kobylnicy ustawiono blokadę. Samozwańczy kierowca karetki nie miał wyjścia - musiał się zatrzymać. Mężczyzna był trzeźwy.
Odzyskany i nieuszkodzony pojazd przekazano właścicielowi. A pomysłowego pacjenta odstawiono do aresztu. Odpowie za krótkotrwały zabór mienia lub kradzież.
Źródło: tvn24.pl, policja Poznań
Źródło zdjęcia głównego: TVN24