Ukradł wirtualnemu bohaterowi gry hełm, tarczę, buty i naszyjnik - odpowie za kradzież przed realnym sądem. Sprawę na policję głosił 27-letni gracz z Olsztyna. Takich przypadków jest coraz więcej - pisze "Dziennik Gazeta Prawna".
Jak pisze "DGP", w sprawie gracza z Olsztyna policjanci ustalili już, kto odpowiada za kradzież atrybutów awatara. Zebrany materiał dowodowy przekazali sądowi rodzinnemu w Krakowie, skąd pochodzi (niepełnoletni) sprawca.
Zgłoszeń o wirtualnych kradzieżach trafia na policję coraz więcej. Bo i sprawy, o które chodzi, wcale nie są błahe - stworzona przez internautę postać może być warta nawet kilka tysięcy złotych. Często oznacza wiele godzin spędzonych przed komputerem. Zdarza się również, że gracze kupują wirtualne wyposażenie swoich bohaterów za prawdziwe pieniądze na portalach aukcyjnych.
W takich przypadkach sądy nie orzekają jednak o kradzieży, ale o nielegalnej modyfikacji danych informatycznych bez odpowiedniego upoważnienia. Może grozić za to kara nawet do pięciu lat więzienia.
Tradycyjne, ale niełatwe śledztwo
Jednym z pierwszych wyroków w takim przypadku była kara dla osoby, która przywłaszczyła ekwipunek wirtualnej postaci z gry "Metin2". Sąd w Sławnie, który sprawę rozstrzygał, skazał oskarżonego na rok pozbawienia wolności w zawieszeniu na 3 lata, 200 zł grzywny i nadzór kuratora.
- W przypadku przestępstw internetowych prowadzimy tradycyjne śledztwo: przesłuchujemy świadków, weryfikujemy informacje - mówi Dawid Stefański z olsztyńskiej policji. Jak jednak zauważają eksperci, śledztwo w takim przypadku nie jest proste. Ustalenie samego komputera, z którego dokonano wirtualnej kradzieży, może trwać bardzo długo. Potem trzeba jeszcze powiązać komputer z osobą, co nie jest łatwe, jeśli internauta korzystał np. z kafejki internetowej.
Źródło: "Dziennik Gazeta Prawna"
Źródło zdjęcia głównego: TVN24