Uczelnie wyższe będą mogły swobodnie decydować o sposobie rekrutacji swoich studentów. Ministerstwo Nauki zapowiada, że jeszcze w tym roku zmieni odpowiednie przepisy - informuje "Dziennik".
Teraz jedynym kryterium wyboru przyszłych studentów są punkty zdobyte na maturze - przypomina gazeta. Uczelnie, które chcą przyjąć dodatkowe kryteria naboru, każdorazowo muszą prosić o zgodę resort nauki. Zdarza się, że jej nie dostają.
- Dla uczelni jesteśmy tylko numerkami PESEL z przypisanym procentem punktów - skarżą się maturzyści. A nauczyciele akademiccy zgodnie podkreślają, że chcieliby przeprowadzać z kandydatami chociażby rozmowy kwalifikacyjne:
- Dopiero bezpośredni kontakt z młodym człowiekiem pozwala dokonać oceny jego rzeczywistej wiedzy, erudycji i posiadanych predyspozycji - tłumaczy "Dziennikowi" Marzena Barańska, rzeczniczka prasowa Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu.
Uczelnia sama zdecyduje
Niedoskonałość obecnie obowiązującego przepisu w ustawie o szkolnictwie wyższym dostrzega jednak Ministerstwo Nauki.
- Mamy nadzieję, że już wkrótce będziemy wnioskować o modyfikację tego zapisu - mówi "Dziennikowi" Marta Bukowska z biura prasowego resortu. - Tak, aby senat wyższej uczelni mógł samodzielnie podjąć decyzję o rozszerzeniu kryteriów przyjęć. I żeby każdy kandydat na studenta miał szansę wykazania się swoimi dodatkowymi osiągnięciami i atutami, które nie wynikają bezpośrednio z jego ocen na maturze - wyjaśnia.
Jak na Zachodzie?
Większość zachodnich szkół wyższych, wybierając przyszłych studentów, bierze pod uwagę nie tylko ich wyniki z matury, ale również wcześniejsze osiągnięcia.
Gazeta przytacza przykład 20-letniej Karoliny Stańczuk, która w ubiegłym roku bez powodzenia zdawała na kulturoznawstwo na Uniwersytecie Warszawskim. Dostała się natomiast bez trudu na holenderski Uniwersytet w Maastricht. Prócz wyniku matury przedstawiła także dobrze napisany list motywacyjny, oceny z trzech ostatnich lat nauki, a także referencje od polskich nauczycieli. Podobnych przypadków było znacznie więcej.
Źródło: "Dziennik"
Źródło zdjęcia głównego: TVN24