Ci złodzieje się nie popisali. Dwóch młodych mężczyzn okradło jedną z łódzkich hurtowni. W ich ręce wpadło kilkaset tysięcy złotych, na co chyba nie byli przygotowani. Z taką sumą pieniędzy zaczęli bowiem uciekać piechotą. W pościg za nimi ruszyli pracownicy hurtowni, a zatrzymał rabusiów przypadkowy kierowca.
Około godz. 10.30 w sobotę do biura hurtowni przy ul. Kasprzaka weszło dwóch młodych mężczyzn. Nosili ciemne ubrania, a na głowach mieli kaptury. Grożąc przedmiotem przypominającym broń, sterroryzowali trzy pracownice i zażądali wydania pieniędzy z kasy. Gotówkę zapakowali do kartonowego pudełka i wyszli z biura.
Pościg
- W pościg za napastnikami ruszyło kilku pracowników hurtowni, zaalarmowanych przez kasjerki. Okazało się, że sprawcy uciekli piechotą. Biegli ul. Kasprzaka ścigani przez pracowników hurtowni. Ten niecodzienny widok zwrócił uwagę kierowcy hondy, który włączył się do pościgu i wjechał na chodnik, odcinając drogę sprawcom. Pomimo gróźb ze strony napastników, 24-letni łodzianin kierujący hondą wysiadł z auta i pomógł ich obezwładnić - relacjonuje przebieg zdarzeń Radosław Gwis z łódzkiej policji.
Kilkaset tysięcy
Sprawcy napadu mieli 20 i 22 lata. Starszy z nich był poszukiwany w celu umieszczenia w zakładzie karnym.
Policja zabezpieczyła zrabowane pieniądze. Z nieoficjalnych informacji uzyskanych przez PAP wynika, że było to kilkaset tysięcy złotych. Zabezpieczono też broń, której użyli sprawcy napadu - pistolet gazowy SUPER-PP oraz replikę pistoletu Walther na plastikowe kulki.
Nagroda
- Za rozbój z użyciem niebezpiecznego narzędzia zatrzymanym grozi kara do 15 lat pozbawienia wolności - poinformował Gwis. Dodał, że komendant wojewódzki policji w Łodzi zamierza wyróżnić 24-letniego kierowcę hondy za jego bohaterską postawę i pomoc w zatrzymaniu sprawców napadu.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: KWP Łódź