Zbigniew Ziobro zapowiada: przeciw Kaczmarkowi przemówią "twarde fakty". Jak jednak ustalił "Dziennik" - prokuratura takimi nie dysponuje - nie ustalono nic ponad poszlaki.
Jakie "twarde fakty" ws. przecieku w akcji CBA miałyby przemawiać przeciw byłemu szefowi MSWiA? Tego minister Ziobro nie uściślił.
Według informacji "Dziennika", ustalenia prokuratury opierają się jedynie na tzw. BTS-ach, czyli systemach lokalizacji telefonów komórkowych. Na ich podstawie ustalono, że trzy telefony - biznesmena Ryszarda Krauze, posła Samoobrony Leszka Woszczerowicza i byłego ministra Kaczmarka - znajdowały się w tym samym czasie, w jednym miejscu - pisze gazeta.
Tym miejscem miał być apartament Krauzego. To tam ówczesny szef MSWiA miałby mówić o akcji CBA w resorcie rolnictwa, a Woszczerowicz miał później skorzystać z tej wiedzy, ostrzegając Andrzeja Leppera. Mężczyźni jednak zaprzeczają takiemu spotkaniu, a Kaczmarek zapewnia, że nie zna osobiście Woszczerowicza.
Jest też inna wersja - przypomina "Dziennik". Według niej, informacja od Kaczmarka dotarła do Woszczerowicza nie bezpośrednio, ale przez prezesa PZU Jaromira Netzla. On sam przyznaje, że spotkał się z Kaczmarkiem, ale nie w Mariottcie i wyłącznie, by przekazać mu "pewne dokumenty".
Były szef MSWiA konsekwentnie zaprzecza swojemu udziałowi w przecieku. Natomiast minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro równie konsekwentnie o całej sprawie mówi "zdrada". "Dziennik" konfrontuje rozmowy z obydwoma politykami na jednej stronie. O akcji CBA wiedzieli "wszyscy"? Współpracownicy Kaczmarka ujawniają tymczasem, że o operacji CBA wiedział nie tylko minister sprawiedliwości, ale wszyscy zastępcy Zbigniewa Ziobry w resorcie, a także wicepremier Przemysław Gosiewski (Gosiewski wcześniej zaprzeczał, że ma jakąkolwiek wiedzę na ten temat). Według rozmówców "Dziennika" wiedzę o planowanej przeciwko Lepperowi operacji miały też wszystkie służby - CBŚ i BOR, także policja.
Zdaniem cytowanych przez dziennikarzy współpracowników Kaczmarka jedna ze służb prowadzi jeszcze jedną operację przeciwko komuś, kto ma ochronę BOR. "Dziennik" nie informuje jednak jaka to służba, ani o kogo może chodzić. "To tam mogło dojść do przecieku" - podejrzewa gazeta.
W opublikowanym wcześniej liście otwartym Kaczmarek napisał, że działania ministra Ziobry to "prywatna wojna bądź próba ukrycia jego roli w sprawie przecieku informacji o operacji specjalnej CBA".
W opinii "Dziennika" Kaczmarek o akcji CBA w ministerstwie rolnictwa mógł się dowiedzieć od szefa CBŚ Jarosława Marca albo też od komendanta głównego policji Konrada Kornatowskiego. Potwierdzić te spekulacje mogłoby przeszukanie w biurze szefa Centralnego Biura Śledczego i byłego komendanta oraz dymisje Marca i Kornatowskiego tuż po odwołaniu Kaczmarka.
Sam Kaczmarek przyznaje, że miał "ogólną wiedzę" o akcji, którą zaczerpnął od funkcjonariuszy nadzorowanych przez niego służb. Nie precyzuje jednak, o jakie służby chodzi.
Niezależnie od głównego wątku śledztwa w sprawie przecieku sprawdzany jest także drugi - dotyczący możliwego wyjawienia informacji przez kogoś z Centralnego Biura Antykorupcyjnego. Mariusz Kamiński, szef tej służby, ręczy wprawdzie za swoich ludzi, ale postępowanie wewnętrzne jest prowadzone. Jak się nieoficjalnie dowiedział "Dziennik" - we wtorek zmieniła się ekipa agentów zajmujących się dotychczas tą sprawą. Burza i oczekiwanie na komisję śledczą Dymisja Janusza Kaczmarka, a zwłaszcza oficjalny jej powód, wywołały polityczną burzę. Kaczmarek został oskarżony o to, że był źródłem przecieku w sprawie "operacji Lepper", przeprowadzonej przez CBA. "Dziennik" zwraca uwagę, że jest to najwyżej postawiony polityk PiS, który kiedykolwiek został oskarżony o coś równie poważnego.
ABW przeszukała mieszkania i gabinety Janusza Kaczmarka i jego współpracowników - byłego już szefa policji, szefa CBŚ oraz szefa gabinetu politycznego. Ludzie kojarzeni z Kaczmarkiem, z wymienionymi powyżej na czele, stracili już pracę.
Janusz Kaczmarek podkreśla, że teraz na powołanie komisji śledczej, która miałaby wyjaśnić kulisy jego odwołania i samej sprawy "operacja Lepper". Tylko przed nią będzie zwolniony z tajemnicy śledztwa i będzie mógł powiedzieć co wie i myśli o całej sprawie.
Ziobro z kolei podkreśla: - Byłbym bardzo rad, gdybym mógł upublicznić wiedzę, która została zgromadzona do tej pory w śledztwie.
Na to jednak - jak twierdzi w wywiadzie dla "Dziennika" - nie zgadzają się prokuratorzy.
Źródło: "Dziennik", tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24