- Żadne z działań czy braku działań ministra Arabskiego nie jest zakwalifikowane jako przyczyna, okoliczność, czynnik mający związek z katastrofa smoleńską - oświadczył w piątek Donald Tusk. O roli szefa kancelarii premiera wspomina jednak raport. Co ustaliła komisja?
Po prezentacji raportu komisji Jerzego Millera Donald Tusk zapewniał, że minister Arabski w żaden sposób nie przyczynił się do katastrofy. Na uwagę, że dymisji Arabskiego domaga się PiS, Tusk odparł: - Ja mam bardzo poważny kłopot z opinią, którą wyraża Antoni Macierewicz i inni liderzy PiS-u, ponieważ w jednym zdaniu powołują się na efekty raportu i żądają głów, a w drugim nazywają raport jednym wielkim kłamstwem.
Co mówi raport o roli ministra Arabskiego?
Komisja ustaliła, że 10 kwietnia 2010 roku dysponentem samolotu Tu-154 M była kancelaria prezydenta (7.IV - kancelaria premiera). 3 i 9 marca 2010 roku kancelaria prezydenta wystąpiła z zamówieniem transportu na 10 kwietnia do koordynatora, którym jest szef kancelarii premiera, czyli Tomasz Arabski. Zwyczajowo kopie tego pisma zostały rozesłane do wiadomości 36 splt, Dowództwa Sił Powietrznych oraz BOR, chociaż nie jest to wymagane.
Komisja uzyskała od pracowników Kancelarii Prezesa RM informację, że rola Koordynatora wymienianego w "Instrukcji HEAD" ograniczała się jedynie do kontroli możliwości realizacji zamówień na transport lotniczy pod względem przydzielonego poszczególnym Kancelariom nalotu oraz rozwiązywania konfliktów w przypadku zamówień na ten sam termin. Nie ma żadnych instrukcji, procedur ani dokumentów wewnętrznych regulujących działania Kancelarii w tym zakresie. Wszelkie inne informacje wymagane przez "Instrukcję HEAD" były dostarczane bezpośrednio przez Kancelarie zamawiające transport. Koordynator nie kontrolował zgodności działań poszczególnych Kancelarii z przepisami wynikającymi z "Instrukcji HEAD". Działania Kancelarii uprawnionych do tego rodzaju transportu lotniczego opierały się na zasadach przekazywanych ustnie. Raport Millera
Na prezentacji raportu komisja poinformowała, że zapotrzebowanie na lot 10 kwietnia było złożone z odpowiednim wyprzedzeniem (14 dni), nie zawierało jednak liczby pasażerów i typu przewożonego ładunku.
Po otrzymaniu pisma koordynator jeszcze raz powinien wystosować kopię zapotrzebowania na transport do DSP, 36 splt i szefa BOR. Jak napisano w raporcie, "z uzyskanych od pracowników Kancelarii Prezesa RM wyjaśnień wynika, że przesłanie przez Kancelarię Prezydenta RP kopii zapotrzebowania do 36 splt, DSP i BOR było traktowane przez Koordynatora jako formalne powiadomienie tych instytucji, pomimo iż było to niezgodne z § 2 ust. 3 pkt 1 i 2 Instrukcji HEAD".
Oznacza to, że Tomasz Arabski nie nie przekazał BOR i DSP wniosku o zapotrzebowanie na lot 10 kwietnia, uznając, że zrobiła to już kancelaria Lecha Kaczyńskiego. Uczynił to jednak w przypadku lotu z 7 kwietnia.
"Bez wpływu na bezpieczeństwo lotów"
Komisja stwierdziła jednocześnie, że te uchybienia formalne nie miały wpływu na bezpieczeństwo lotów.
- Komisja uzyskała od pracowników Kancelarii Prezesa RM informację, że rola Koordynatora wymienianego w "Instrukcji HEAD" ograniczała się jedynie do kontroli możliwości realizacji zamówień na transport lotniczy pod względem przydzielonego poszczególnym Kancelariom nalotu oraz rozwiązywania konfliktów w przypadku zamówień na ten sam termin. Nie ma żadnych instrukcji, procedur ani dokumentów wewnętrznych regulujących działania Kancelarii w tym zakresie. Wszelkie inne informacje wymagane przez "Instrukcję HEAD" były dostarczane bezpośrednio przez Kancelarie zamawiające transport. Koordynator nie kontrolował zgodności działań poszczególnych Kancelarii z przepisami wynikającymi z "Instrukcji HEAD". Działania Kancelarii uprawnionych do tego rodzaju transportu lotniczego opierały się na zasadach przekazywanych ustnie - głosi raport.
Arabski nie czuje się winny
Wygląda to tak: Kancelaria Premiera przesyła do KPRM zamówienie na samolot. Ja tego nie czytam, urzędnicy się tym zajmują. Tomasz Arabski w TVN24, 01.07.2011
Kilka tygodni temu w TVN24 Tomasz Arabski mówił o tym, że nie czuje się winny katastrofy. Tłumaczył też, jak w praktyce wygląda zamawianie samolotów. - Wygląda to tak: Kancelaria Premiera przesyła do KPRM zamówienie na samolot. Ja tego nie czytam, urzędnicy się tym zajmują - tłumaczył wówczas. Wyjaśnił, że w dokumencie jest prośba o udostępnienie samolotu na dany termin i trasę. - Potem to przesyła się do pułku (36. SPLT - red.) i zamówienie jest realizowane. Tym od 2005 roku zajmuje się ta sama osoba - dodał.
Źródło: SDiA TVN24, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24