Premier Donald Tusk uważa, że trzeba rozważyć przesunięcie terminu wyborów parlamentarnych 2011 roku, tak, aby kampania wyborcza nie zakłóciła polskiej prezydencji w UE. - Ale nie chodzi mi o to, aby przedłużyć o kilka lat kadencję rządu - dodał.
Zapowiedział też, że będzie w tej sprawie rozmawiał z prezydentem i szefami klubów parlamentarnych.
Szef rządu, który odpowiadał w środę na pytania studentów Uniwersytetu Warszawskiego, powiedział, że inny pomysł w tej sprawie, to przyjęcie zasady: "po wyborach nie zmieniamy rządu do grudnia 2011 r., do końca polskiej prezydencji, aby rząd który rozpoczął prezydencję, kontynuował ją".
Polska prezydencja rozpoczyna się w lipcu 2011 r.; trwa pół roku. Wybory parlamentarne mają odbyć się w październiku 2011 r.
Tusk zapewnił, że nie chodzi mu o to, aby przedłużyć o kilka lat kadencję rządu. - Prezydent Lech Kaczyński dość szybko by się zorientował, gdybym to zaproponował - żartował.
"Kampania i wybory na pewno nie ułatwią sprawowania przewodnictwa w UE" Pytany po spotkaniu ze studentami przez dziennikarzy, czy możliwy jest wcześniejszy termin wyborów, np. na wiosnę 2011 r., Tusk powiedział:
- Zastanawiamy się, co by było optymalne z punktu widzenia polskiej prezydencji. Na razie wiemy jedno, że kampania i wybory w październiku na pewno nie ułatwią harmonijnego sprawowania przewodnictwa w UE. Jak dodał - jako szef partii rządzącej - musi być wyjątkowo ostrożny w proponowaniu zmian terminu wyborów.
- To drażliwy temat. Będę chciał rozmawiać z liderami klubów parlamentarnych i prezydentem. Jest to sprawa w sposób tak oczywisty ogólnonarodowa, że nie będziemy robili z tego przedmiotu sporu. Ja na pewno nie będę narzucać nikomu terminu wyborów – podkreślił premier.
Kluby parlamentarne: trzeba rozważyć przyspieszenie wyborów Według premiera, prezydencja w UE to trudne przedsięwzięcie logistyczne, które - jak ocenił - wymaga "kreacji politycznej". Poinformował, że jest w stałym kontakcie z politykami z krajów, które już przewodniczyły pracom UE. Dlatego - jak wyjaśnił - udaje się do Słowenii - kraju, który obecnie sprawuje przewodnictwo unijne.
Kluby parlamentarne zgadzają się, że trzeba rozważyć przyspieszenie wyborów parlamentarnych 2011 roku, tak, aby kampania wyborcza nie zakłóciła polskiej prezydencji w UE.
"W sprawie tarczy stawiamy twardsze warunki od Czechów" Donald Tusk zapytany po spotkaniu ze studentami UW o sprawę rozmieszczenia elementów tarczy antyrakietowej zapowiedział, że "negocjacje będą trwały do momentu, aż rząd uzyska pewność, że zgoda przyniesie pozytywne skutki dla Polski". Skomentował również zgodę Czech na budowę tarczy.
- Czesi nie stawiali tego typu warunków, co mój rząd... To nie jest sztuka, natychmiast podpisać umowy, niczego wcześniej nie ustaliwszy - powiedział Donald Tusk. - Chcemy, żeby tarcza była zabezpieczeniem, a nie zagrożeniem dla kraju – dodał premier.
Pytany o ocenę warunków, jakie zaproponowały Stany Zjednoczone, Donald Tusk odpowiedział wymijająco.
- Byłbym nieodpowiedzialny, gdybym oceniał teraz coś, nad czym głowi się sztab ekspertów – zaznaczył.
"Chcę ambasadorów, których Polska nie będzie się wstydzić" Premier wrócił również do sprawy nieporozumień na linii prezydent - rząd w sprawie powoływania ambasadorów.
- Prezydent wystawił jedną kandydaturę związaną z Radiem Maryja, a drugą był pan Kobylański, persona non grata. Takie różnice zdań o ambasadorów mogą się pojawiać. Będę jednak namawiał prezydenta, żebyśmy wspólnie poszukiwali kandydatów za których Polska nie będzie musiała się wstydzić.
"LiD zrobiło bardzo dobry krok" Premier pochwalił inicjatywę LiD, która zamierza powołać komisję konstytucyjną z prezydentem na czele, która miałaby zająć się ewentualnymi zmianami konstytucji.
- To bardzo dobry krok. Jedną nieprzezwyciężalną przeszkodą zmiany konstytucji jest milczenie, a jeżeli zaczyna się dialog to znaczy, że stać nas na lepszą konstytucję – powiedział premier.
mkos/ LA
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24