W poniedziałek zakończył się protest przewoźników samochodowych na granicy w Koroszczynie. Jednak już w piątek przewoźnicy rozpoczną nową akcję, podczas której mają zablokować przejścia na granicach w trzech miejscowościach.
Transportowcy domagają się między innymi pozostawienia dotychczasowej, winietowej formy opłat za korzystanie z dróg. Nie zgadzają się na wprowadzenie opłat za przejechane kilometry na autostradach.
Chcą także usprawnienia przejazdu przez wschodnią granicę oraz zmniejszenia limitów na wwóz paliwa do Polski w bakach samochodów ciężarowych.
- Wprowadzono bzdurne rozporządzenie 600 litrów, które jest rozporządzeniem korupcjogennym. Zakłóci ono pracę na granicach ze względu na to, że celnicy zamiast pracować nad wpuszczaniem samochodów do kraju, zajmą się mierzeniem metrówką paliwa wwożonego w zbiornikach - mów Jarosław Jakoniuk, Prezes Międzynarodowego Zrzeszenia Przewoźników Drogowych.
W ramach akcji protestacyjnej ciężarówki mają zablokować trzy przejścia graniczne: w Kuźnicy Białostockiej, Bobrownikach i Koroszczynie.
Ostrzegali
Już pod koniec września na biurko premiera trafił list z dziesięcioma postulatami Międzynarodowego Zrzeszenia Przewoźników Drogowych. Firmy transportowe domagały się m.in. skrócenia czasu szkolenia kierowców, obniżenia o 50 proc. podatków od środków transportu, obniżenia cen ropy, złagodzenia skutków wysokiego kursu złotego, zniesienia ograniczenia przy wwozie paliwa do Polski i utrzymania obecnego systemu opłat za korzystanie z autostrad w postaci winiet.
Prezes MZPD mówił wtedy, że transportowcy chcą "dać premierowi czas, by zapoznał się z postulatami". Zrzeszenie podkreślało wtedy, że "w środowisku rośnie niezadowolenie, więc protest w przypadku przedłużającego się milczenia jest bardzo prawdopodobny".
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24