Tajemniczy drapieżnik, który najprawdopodobniej atakuje i zagryza zwierzęta gospodarskie na opolszczyźnie, pojawił się w sobotę niedaleko Głubczyc - poinformował rzecznik opolskiej policji Maciej Milewski. Wcześniej zwierzę grasowało w okolicach Białej. Policja zaapelowała do mieszkańców regionu o zachowanie wyjątkowej ostrożności.
- O tym, że nieznane zwierzę w pogoni za sarną przebiegło po masce jego samochodu, poinformował nas kierowca, który jechał drogą pomiędzy miejscowościami Głubczyce-Sady i Głubczyce-Las - relacjonował w rozmowie z PAP Milewski.
Ani na dzika ani na lisa to nie wyglądało. (...) Wyglądało to jak jakiś kot, ale dużo razy powiększony. Miał ogon pociągnięty na dół Piotr, który nagrał drapieżnika
Policja patroluje region, a do funkcjonariuszy dołączyli myśliwi. Rzecznik zaznaczył jednak, że nie jest to obława. - Nie jest to żadna obława, czy polowanie, po prostu do policjantów na co dzień patrolujących te okolice dołączył myśliwy z bronią - powiedział Milewski.
Policja apeluje o ostrożność
Nieznany drapieżnik od początku marca kilkakrotnie atakował zwierzęta gospodarskie w okolicach Białej. Jego ofiarą padły warchlaki, cielęta i stukilowy tucznik. Policja i władze miasta apelują do mieszkańców tamtych okolic, aby zabezpieczali inwentarz i zachowali ostrożność.
Puma, irbis, lampart?
Na początku marca mieszkaniec Dobieszowa w gminie Pawłowiczki nakręcił film. A na nim - niewyraźna sylwetka dużego kota, który skrada się po śniegu.
- Ani na dzika, ani na lisa to nie wyglądało. (...) Wyglądało to jak jakiś kot, ale dużo razy powiększony. Miał ogon pociągnięty na dół - wszystko wskazywało na kota - relacjonował na antenie TVN24 Piotr, autor filmu. - Miał też głowę podniesioną wysoko, tak się rozglądał dziwnie - dodał.
Pan Piotr zapewnia, że nie przestraszył się zwierzęcia. - Nie przestraszyłem się, bo nie wiedziałem, że to może być coś strasznego. Myślałem, że to zwyczajne zwierzę, które nie jest tak drapieżne - mówił mieszkaniec Dobieszowa.
Dyrektor opolskiego ogrodu zoologicznego, który obejrzał amatorskie nagranie jest zdania, że może ono przedstawiać dużego drapieżnego kota - pumę, irbisa, lub lamparta.
Nie przestraszyłem się, bo nie wiedziałem, że to może być coś strasznego. Myślałem, że to zwyczajne zwierzę, które nie jest tak drapieżne Piotr, który nagrał drapieżnika
Podobnego zdania jest weterynarz, który oglądał zagryzione zwierzęta. Według niego o tym, że napastnikiem, który zaatakował zwierzęta gospodarskie w Mokrej jest duży kot drapieżny, świadczy też charakter ich obrażeń, w tym rany cięte powłok skórnych zadane ostrymi pazurami.
Skąd uciekł drapieżnik?
Na razie nie wiadomo, skąd może pochodzić zwierzę. Policja nie ma informacji, by z jakiejś hodowli (najbliższe są w Czechach), cyrku lub ogrodu zoologicznego uciekł drapieżnik. Funkcjonariusze nie wykluczają, że zwierzę zostało nielegalnie przywiezione do Polski, było hodowane w domu lub gospodarstwie, skąd uciekło lub zostało wyrzucone, gdy dorosło.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24