- Decyzję o zamianie tablicy podjęto, bo uświadomiono sobie, że za kilka dni prezydent Miedwiediew będzie składał tam kwiaty i przeczyta ten napis łącznie z tym słowem, które jest w Rosji nieakceptowane - powiedział w specjalnym wydaniu programu "Tak jest" b. premier Leszek Miller. Według niego, Komorowski mimo wszystko powinien jechać do Rosji. Podobnego zdania jest Jan Krzysztof Bielecki. - Powinien polecieć, nie mam wątpliwości.
- Mnie się wydaje, że podjęto tę decyzję, bo władze lokalne musiały sobie uprzytomnić, że prezydent Miedwiediew będzie składał tam kwiaty i przeczyta ten napis łącznie z tym słowem, które jest w Rosji nieakceptowane - powiedział Miller. Przyznał, że nie wie, na jakim szczeblu to było uzgodnione.- Ale chodzi o to, żeby Rosjanie nie zobaczyli swojego prezydenta jak składa kwiaty i schyla głowę przed takim napisem - uważa b. premier.
Według niego, tablica nie może doprowadzić do zerwania wizyty polskiego prezydenta i położyć się cieniem na stosunkach polsko-rosyjskich. Zaakcentował, że inicjatywa umieszczenia tablicy w Smoleńsku nie miała charakteru inicjatywy polskich władz i rządu: - To była inicjatywa prywatna, nie była skonsultowana z Rosją, jak wynika ze słów rzecznika MSZ Marcina Bosackiego.
- Gdyby to był tekst ustalony i nagle zniknął, to jest powód do głębokiego protestu, ale tak nie było - powiedział Miller. Zauważył też, że Smoleńsk nie leży w Polsce, ale w Rosji i obowiązują tam rosyjskie przepisy.
"Nie oczekujmy od Rosjan zbyt wiele"
Jan Krzysztof Bielecki uważa, że prezydent powinien polecieć do Katynia i Smoleńska w przyszły poniedziałek.
Nie możemy oczekiwać od Rosjan, że teraz będziemy przyjaciółmi. Ale musimy z tym żyć i nie oczekiwać od nich zbyt wiele bielecki
- Na pewno jest to niedobra sytuacja, ktoś nam dał pstryczka w nos, pokazał, gdzie jest nasze miejsce. Pokazał, że na ich terytorium to oni określają warunki - przyznał Bielecki. Podkreślił jednak, że stara się myśleć naprzód. - Znowu mamy nasz wewnętrzny problem i to jest pogorszenie relacji między Polską a Rosją. Ale 1 lipca mamy objąć prezydencję w Unii i jedną z najgorszych rzeczy jest, kiedy dany kraj jest uwikłany w konflikty z sąsiadami - powiedział.
W jego opinii, taki kraj oceniany jest jako niezdolny do rządzenia Europą, skoro nie potrafi uporządkować spraw z własnymi sąsiadami. - Nie możemy oczekiwać od Rosjan, że teraz będziemy przyjaciółmi. Ale musimy z tym żyć i nie oczekiwać od nich zbyt wiele - zaznaczył.
"Rosja ma Polskę w narożniku"
Zdaniem Elżbiety Jakubiak, Polska od początku rozmowy z Rosjanami jest "w narożniku". - Po polskiej stronie nie było zgody i nie ma jej nadal, Rosjanie mogą więc nas dowolnie ustawiać. Tu nie będzie jednego stanowiska Polski, będziemy mówić różnymi głosami. To bardzo wygodna sytuacja dla strony rosyjskiej. Daleka droga jeszcze do tego, żeby Rosjanie uznali naszą traumę i okazali nam odrobinę szacunku - powiedziała.
Daleka droga jeszcze do tego, żeby Rosjanie uznali naszą traumę i okazali nam odrobinę szacunku Elżbieta Jakubiak
Jej zdaniem tablicy nie powinno się usuwać, nawet jeśli nie była uzgodniona z władzami, bo jej inicjatorami były rodziny ofiar.
Z Jakubiak zgodził się Ryszard Bugaj, który ocenił, ze Rosja wymierzyła Polsce policzek. - Trzeba przyjąć do wiadomości, że rosyjska biurokracja jest sprawna. Rosjanie doskonale wiedzą, co to znaczy zdemontować tablicę dzień przed uroczystościami - stwierdził.
Prezydent jedzie do Katynia i Smoleńska, ale to nie jest decyzja oczywista Bugaj
Jego zdaniem, sprawa tablicy stawia prezydenta przed dramatycznym wyborem. - Prezydent jedzie do Katynia i Smoleńska, ale to nie jest decyzja oczywista - uważa.
Zmieniona tablica
W sobotę, w przeddzień pierwszej rocznicy katastrofy samolotu prezydenckiego pod Smoleńskiem, okazało się, że rosyjskie władze obwodowe zamieniły tablicę na kamieniu upamiętniającym miejsce katastrofy.
Na nowej dwujęzycznej tablicy znajduje się napis: "Pamięci 96 Polaków na czele z prezydentem Rzeczypospolitej Polskiej Lechem Kaczyńskim, którzy zginęli w katastrofie lotniczej pod Smoleńskiem 10 kwietnia 2010 roku". Na wcześniej znajdującej się tam tablicy ufundowanej przez Stowarzyszenie Katyń 2010 znajdowało się sformułowanie: "zginęli w katastrofie lotniczej pod Smoleńskiem, w drodze na uroczystości upamiętnienia 70. rocznicy sowieckiej zbrodni ludobójstwa w Lesie Katyńskim dokonanej na jeńcach wojennych, na oficerach Wojska Polskiego w 1940 r.
W Smoleńsku i Katyniu spotkają się w poniedziałek prezydenci Polski i Rosji Bronisław Komorowski i Dmitrij Miedwiediew. Uczczą pamięć poległych w katastrofie z 10 kwietnia zeszłego roku, oraz w Lesie Katyńskim, gdzie wezmą udział w uroczystościach z okazji 71. rocznicy zbrodni katyńskiej.
jk/iga
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24