Po doniesieniach, że na policyjnym bankiecie w Warszawie z funkcjonariuszami bawili się podejrzani biznesmeni, policja zapowiedziała, że zbada sprawę. Na początek przejrzano monitoring z imprezy: - Na materiałach nie widać, by ktokolwiek z szefostwa policji kontaktował się z chińskim przedsiębiorcą - mówił w programie "Wstajesz i wiesz" Mariusz Sokołowski, rzecznik Komendanta Głównego.
We środę w tygodniku "Polityka" pojawił się artykuł, w którym opisano kontrowersyjny bankiet z 25 lipca, zorganizowany z okazji święta policji przez Związek Zawodowy Komendy Stołecznej Policji. Do Muzeum Gazownictwa oprócz wysokich rangą funkcjonariuszy mieli przybyć samorządowcy i biznesmeni.
Wśród nich - Han Baohua dyrektor generalny chińskiej spółki GD Poland Investments w podwarszawskiej Wólce Kosowskiej. Ten, jak sugerowała gazeta, miał być rozpracowywany przez Europol.
"Informacje się nie potwierdziły"
To właśnie jego obecność wzbudziła najwięcej podejrzeń. - Część informacji, które zostały tam (w artykule "Polityki" - red.) zawarte się nie potwierdziły. Nie ma informacji, żeby było prowadzone postępowanie, nie jest poszukiwany przez Europol tak, jak to było wcześniej wskazywane - mówi Sokołowski i podkreślił, że Europol w ogóle nie zajmuje się "rozpracowywaniem" kogokolwiek.
Szefowie policji poza podejrzeniem?
Jak podkreśla rzecznik, nie ma też materiałów z monitoringu - żadnych zdjęć czy też nagrań zarejestrowanych kamerą, na których byłby utrwalony kontakt czy rozmowa któregokolwiek z przedstawicieli szefostwa policji z chińskim biznesmenem.
Sokołowski dodał także, że cała sprawa jest bardzo dokładnie wyjaśniana. Wiadomo już, że chińskiego przedsiębiorcę zaprosił związek zawodowy, który organizował spotkanie. Dokładnie powtórzył też to, co tuż po ukazaniu się artykułu mówił portalowi tvn24.pl.
eko//kdj/k
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24/wikipedia.org