W jednej z komisji wyborczych w Łodzi trzeba było zmienić przewodniczącego komisji wyborczych. Okazało się, że mężczyzna miał ponad promil alkoholu w wydychanym powietrzu. Dwa razy więcej miał członek komisji w Świdnicy. Incydenty nie zakłóciły jednak w żaden sposób przebiegu głosowania.
Policję o tym, że od przewodniczącego komisji mieszczącej się w zakładzie karnym, czuć alkoholem, poinformowali ok. południa pracownicy komisji. Funkcjonariusze, którzy zjawili się na miejscu przebadali mężczyznę alkomatem. Okazało się, że ma w wydychanym powietrzu ponad promil alkoholu.
Przewodniczący, który nie jest pracownikiem zakładu karnego, odesłany został do domu. - Przewodniczący został szybko zastąpiony i nie było żadnych przerw w funkcjonowaniu punktu wyborczego - poinformował Grzegorz Hawryszuk z biura prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi. Jak dodał, mężczyzna nie próbował się nawet tłumaczyć.
Zakrapiany obiad
Do podobnego incydentu doszło w Świdnicy w komisji wyborczej nr 2 mieszczącej się w Galerii Fotografii w Rynku. Członek komisji wyszedł na przerwę i wrócił z niej już z procentami. Komisja zaalarmowała policję. Okazało się, że mężczyzna miał dwa promile alkoholu we krwi. Został zatrzymany przez policję.
Joanna Kozanowicz z delegatury Krajowego Biura Wyborczego w Wałbrzychu, cytowana przez serwis gazeta.pl, tłumaczy, że nie utrudniło to prac komisji. - Gdyby był to przewodniczący komisji, wówczas należałoby wybrać nowego. W tym przypadku po prostu wykluczono tego pana z prac i komisja pracuje dalej - wyjaśnia.
mkg//kdj
Źródło: TVN24, Gazeta.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24/PAP