Dyrektor Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie Janusz Książyk wygłosił oświadczenie, w którym po raz kolejny prostował informacje przekazane na wczorajszej konferencji przez Bartosza Arłukowicza. - Od 2008 roku nie było żadnych systemowych podwyżek, a wynagrodzenia wzrosły nie o 95 proc., tylko o 21 proc. - powiedział Książyk.
- Na wskazany podczas konferencji ministra 30 proc. wzrost przychodów miała wpływ zwiększona liczba świadczeń do 40 tys. hospitalizacji i 180 tys. porad przychodni specjalistycznej. Liczba zatrudnionych - 2241 osób, utrzymuje się na podobnym poziomie od 2009 roku, ale w tym czasie aktywność CZD w zakresie liczby hospitalizacji i porad ambulatoryjnych wzrosła o 11 procent - mówił Książyk. Według niego, to nie liczba zatrudnionych jest problemem CZD.
- Z 1770 etatów 83 proc. pracowników etatowych to pracownicy medyczni, pozostali, czyli 358 etatów - to personel niemedyczny, niezbędny w utrzymaniu tak dużej placówki - wyjaśniał dyrektor Centrum. - Wspomniana przez ministra niespotykana liczba czterech osób na jedno łóżko nie brała pod uwagę działalności ambulatoryjnej - pracy bloku operacyjnego, oddziału dializ, oddziałów dziennych i całodobowej pracy szpitala - dodał.
"Konieczny kredyt"
Według niego, wspomniana przez Arłukowicza dodatkowa suma 175 milionów przekazana w ostatnich latach nie zwiększyła możliwości zakupu leków, nie była też przeznaczona na wynagrodzenia. - Pieniądze te były podstawą realizacji programów polityki zdrowotnej i inwestycji budowlanych - oświadczył.
Książyk powtórzył, że dla utrzymania płynności finansowej Centrum konieczny jest kredyt z banku BGŻ, gwarantowany przez ministra skarbu. - Dla zatrzymania spirali zadłużenia konieczna jest weryfikacja płatności za świadczenia medyczne w instytucie. Niezależnie od tego, Centrum pracuje nad planem restrukturyzacji, który będzie przedstawiony ministrowi (ostateczny termin wyznaczono na 21 września - red.) - powiedział.
Szpital tonie w długach
W miniony czwartek dyrektor Centrum Zdrowia Dziecka wysłał list do premiera, ministra zdrowia, prezesa NFZ i parlamentu, w którym apeluje o pomoc finansową i o ratowanie placówki; zadłużenie placówki to 200 mln zł. Według rzecznika Instytutu Pawła Trzcińskiego sytuacja placówki od dawna jest dramatyczna i wielokrotnie informowano o niej m.in. resort zdrowia. Doszło do sytuacji, że pracownicy po raz pierwszy otrzymali wynagrodzenia z kilkudniowym opóźnieniem. Do odzyskania płynności finansowej niezbędny jest kredyt na spłatę zadłużenia.
We wtorek na konferencji prasowej minister Bartosz Arłukowicz mówił, że Centrum potrzebuje przede wszystkim restrukturyzacji i cięć. Jak podkreślał, pensje w CZD rosły o wiele szybciej niż przychody, a samo Centrum dostało dodatkowe pieniądze na swoją działalność.
Autor: jk//bgr / Źródło: tvn24