"Kwiaty, flaszki, obraz" - przyjmował, chociaż "szarpał się" z pacjentami, gdy dawali mu alkohole. Przyjmowania pieniędzy odmawiał, ale zdarzało się, że pacjenci zostawiali koperty - wtedy "oddawał je na potrzeby szpitala, a kwiaty do szpitalnej kaplicy". Tak zeznał w śledztwie oskarżony o korupcję kardiochirurg, Mirosław G. Przed warszawskim sądem lekarz nie przyznał się do żadnego zarzutu i na razie odmówił składania wyjaśnień.
Kardiochirurg jest oskarżony m.in. o przyjmowanie łapówek. Proces jest precedensem, jako sprawa o granice między korupcją a powszechnym w polskich szpitalach "okazywaniem wdzięczności" lekarzom przez pacjentów po operacjach.
W śledztwie dr Mirosław G. zapewniał, że nigdy nie warunkował operacji od łapówki. - Rozumiem intencję aktu oskarżenia, ale wiele razy wskazywałem podczas przesłuchań w prokuraturze, CBA i ABW na zupełnie błędną interpretację zebranych dowodów i niektórych zeznań - powiedział przed Sądem Rejonowym dla Warszawy-Mokotowa. Dodał, że w związku z tym nie zgadza się z zarzutami i do żadnego się nie przyznał. Zadeklarował, że odpowie na wszelkie pytania stron i sądu - ale w późniejszym terminie.
- Niekorzystne dla mnie zeznania świadków wynikają z ich rozgoryczenia - mówił w śledztwie dr Mirosław G. Za pomówienia uznaje on zeznania tych świadków, których bliscy zmarli po operacjach. Jak dodał - dbając o pacjentów i ich rodziny zawsze kierował ich do szpitalnego psychologa.
Nie łapówki, a "dowody wdzięczności"
Tydzień temu przed Sądem Rejonowym dla Warszawy-Mokotowa odczytano akt oskarżenia i przesłuchano wszystkich 20 pacjentów G., oskarżonych o wręczanie łapówek. Większość nie przyznała się do przestępstwa, choć potwierdza przekazywanie G. pieniędzy, ale nie jako łapówek, lecz jedynie - "dowodów wdzięczności" za udane operacje. Podkreślali też, że G. nie żądał od nich pieniędzy.
G. zaprzeczał też, by spowodował śmierć jakiegokolwiek pacjenta. - Wykonałem 600 przeszczepów serca; każdy z nich jest ryzykiem - dodawał lekarz. Przyznawał, że w jednym przypadku część gazika "nieświadomie pozostawiono" w ciele jednego z pacjentów, który potem zmarł. Zaprzeczał jednak, by miał spowodować śmierć innego pacjenta (śledztwo o spowodowanie przez G. tych zgonów prokuratura umorzyła, co sąd już utrzymał).
"To był żart"
W śledztwie G. zapewniał, że nigdy nie uzależniał leczenia od czynności seksualnych. Przyznał, że jego słowa "wolałbym córkę od pieniędzy" - o których mówiła tydzień temu jedna z oskarżonych kobiet - były tylko żartem, mającym służyć rozładowaniu napięcia związanego z operacją ojca tej kobiety.
Oskarżony nie zgadzał się także z zarzutem mobbingu wobec lekarzy, choć przyznawał, że "moje uwagi były często krytyczne i miały na celu dobro pacjentów". Powiedział też, że czasem zdarzyło mu się "szturchnąć" młodego lekarza, który - zdaniem G. - nie nadawał się do kardiochirurgii. Dodał, że inny lekarz, który - według G. - robił liczne błędy, "odgrażał się, że będzie na mnie pisał skargi, co robił".
41 zarzutów doktora G.
48-letni dr G. (obecnie pracuje w prywatnej klinice) jest oskarżony o 41 przestępstw korupcyjnych, naruszanie praw pracowniczych personelu warszawskiego szpitala MSWiA, znęcanie się nad osobą najbliższą i zmuszanie pracownicy szpitala do "innej czynności seksualnej". Grozi mu do 10 lat więzienia. W śledztwie G. nie przyznawał się do zarzutów, choć potwierdzał, że kilka razy zostawiono mu koperty z pieniędzmi - twierdził, że nigdy ich nie żądał.
W dziewięciu przypadkach prokuratura zarzuca G., że od łapówki uzależnił wykonanie operacji bądź dalszą opiekę; inne korzyści miał przyjmować już po operacjach. Prokuratura umorzyła przypadki wręczania "drobnego lub symbolicznego, zwyczajowego upominku, wyłącznie z inicjatywy wręczającego, po zakończonym procesie leczenia jako wyraz podziękowania".
Ciąg dalszy procesu - za tydzień
W następną sobotę sąd zacznie postępowanie dowodowe - pierwszą czynnością ma być odtworzenie nagrań dokonanych przez CBA ukrytą kamerą w gabinecie dr. G. W sumie jest tam 500 godzin nagrań. Sąd sugeruje, by ograniczyć odtworzenie nagrań na sali do spraw związanych tylko z zarzutami aktu oskarżenia.
Podyskutuj! "Jak teraz brzmią słowa ministra Ziobry?"
mon, kwj
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24, fot. PAP/Tomasz Gzell